Tworzenie filmów opartych na taniej i prostej jak disco polo historii. Czyli zero ambicji i aspiracji. Historia wiejskiego dyletanta muzycznego, który nie jest wart grama szumu medialnego. Gdyby skończył szkołe muzyczną nie śpiewałby disco polo. Gdyby miał jakiekolwiek wykształcenie, skończyłby z megalomanią, a zdałby sobie sprawę, że biografia to jakiś wkręt.
W sumie to wpadł chłopak w sidła machiny, która wykorzystuje jego "twórczość" jako element budowania relacji z plebsem (TVP) a teraz staje się podstawą do "gwiazdowania" w kinie.
Pozostaje pogratulować Janowi Hryniakowi. Dokłada cegiełkę do upadku kulturowego i podkreśla znaczącą rolę Zenka i Disco Polo w życiu Polaka. Zacna rola Panie Janie. Oczywiście założenie godne samego tematu, czyli ambicje i nagrody na bok, liczy się szybka kasa. Więc zdanie mam wyrobione nt Hryniaka. Próba zaistnienia w głowach fanów disco polo to musi być nie lada wyzwanie. Będzie idolem wesel i zabaw wiejskich.
Panie Hryniak każdy wie, że na domach pogrzebowych się dobrze zarabia, ale nie każdy jest w stanie je otworzyć i prowadzić. Jak widać Pan podejmie się wszystkiego.
Z kolei z Krzysztofem Czeczotem mam problem. Dobry aktor, dobry start. Ta rola będzie się za nim ciągnęła jak smród do końca życia, jak nie przymierzając za Sławomirem "Sławomir".