I objawiamy światu jacy to oświeceni jesteśmy bo obejrzeliśmy film oskarowy. Szkoda że zjawa to wydmuszka. Piękny wizualnie, ale reszta? Leo sobie stęka, czołga się, turla i fruwa na koniu. Gdzie tu jest jego aktorstwo? Bo skoro się czołgał po prawdziwym śniegu w prawdziwym mrozie to chyba nie problem żeby "zagrać" że Ci zimno? Czemu Ci wszyscy którzy serwują Zjawie oceny jak 10 i tym podobne omijają kompletnie kwestie fabuły? Postaci? Może dlatego że fabuła to banalna historyjka o zemście na 80 minut rozciągnięta niebotycznie do prawie 3 godzin? Hardy gra łotra wręcz komicznego. Ze śmiesznym akcentem, robi tyle złego że aż dziw że prezentów spod choinki nie kradnie. Film oskarowy a postaci czarno-białe, fabuła rodem z Życzenia Śmierci? Serio? Narracja kuleje wlokąc się w ślimaczym tempie. Potężne rozczarowanie. Szkoda bo był potencjał.