PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=586583}

Zjawa

The Revenant
2015
7,2 286 tys. ocen
7,2 10 1 285653
6,9 96 krytyków
Zjawa
powrót do forum filmu Zjawa

Kiedy Inarritu postanowił opowiedzieć w swoim kolejnym filmie o największej przygodzie twardego trapera, przygodzie w gruncie rzeczy niezbyt zawiłej i możliwej do streszczenia w kilku zdaniach, można było spodziewać się niewypału.
Oczywiście skłamałbym gdybym napisał, że przewidziałem, że tak właśnie zakończy się najnowsze reżyserskie przedsięwzięcie Alejandro Gonzáleza. Liczyłem bowiem na to, że meksykański twórca, któremu dotychczas w pracy przyświecała dewiza: im więcej tym lepiej (więcej wątków, więcej postaci, więcej zakrętów fabularnych itd...) postanowił dla odmiany nakręcić coś bardzo prostego (jak np. David Lynch „Prostą historię”) lecz niestety okazało się, że Inarritu mającą wg mnie spory potencjał, opowieść o Glassie dopasował do swojego stylu „trochę” ją tu i ówdzie podkręcając.
Na początku nawet spodobało mi się, że reżyser chce wykorzystać jako tło swojej historii zderzenie kultur i ukazać wszystko w brutalnie naturalistyczny sposób kojarzący mi się z „Krwawym południkiem” Cormaca McCarthyego (skojarzenie to było silne zwłaszcza wtedy gdy na ekranie biali masakrowali czerwonych lub dla odmiany czerwoni białych). Później dorzucił jeszcze niestety wątek syna Glassa, zupełnie w moim odczuciu niepotrzebny bo zmiękczający głównego bohatera (uznanego przecież dzięki swoim wyczynom za najtwardszego twardziela ze wszystkich twardzieli) oraz uduchowione wstawki a'la Terrence Mallick nawiązujące do tej właśnie, odsłoniętej dzięki wątkowi syna, wrażliwej strony niezniszczalnego trapera a pasujące do całości jak kwiatek do kożucha, i wszystko się posypało.
Jednak najbardziej chybioną swoją modyfikację Inarritu serwuje na końcu. Otóż siła i oryginalność prawdziwej historii o przyczynach i drodze do zemsty Glassa tkwi wg mnie w tym, że ostatecznie Glass tej zemsty... nie dokonuje. Natomiast w filmie najpierw w morderczej walce wykańcza, pociągniętego grubą krechą, sprawcę wszystkich swoich nieszczęść, później odzyskuje spokój ducha no i mamy banał.
A mogło być tak pięknie: facet napędzany żądzą zemsty dokonuje cudów żeby stworzyć sobie okazje do zaspokojenia tej żądzy i ostatecznie gdy już udaje mu się tę okazję stworzyć to jej nie wykorzystuje.Z tego można by zrobić ciekawy i co najważniejsze oryginalny film. No, ale w "Zjawie" zemsta musi się dokonać bo dorzucony „sprytnie” przez Inarritu syn nie zostałby pomszczony.

Reasumując Inarritu zebrał sporo kasy i ekipę, która spisała się najlepiej jak mogła, ale sam niestety zawiódł. W związku z czym moim ulubionym „traperskim” filmem wciąż pozostaje „Jeremiah Johnson”.