Dla mnie to wydmuszka. Oprócz pięknie pokazanej przyrody, nic w tym filmie nie ma. I za co ten Oscar dla DiCaprio? Za miny?
Ot dla ładnych obrazków. Brak żadnego balansu między zdjęciami, muzyką a scenariuszem i "kreacją'' DiCaprio. Odnośnie scenariusza nie ma się co dziwić: Inarritu - banały i pretensjonalność, Smith - sam nie wiem co miał tu do powiedzenia, ale nie ma ani jednej porządnej pozycji w filmografii. Poruszone motywy czy ich wykonanie też dupy nie urywają - zmartwychwstanie człowieka, zwidy zmarłych bliskich osób, kolejne głębokie zwido-pier*olamento o "oddychaniu", dialogi o Bogu, puenta czy raczej jej brak.