by człowiek z TAKIMI ranami, pozostawiony sam sobie w surowych warunkach miał szansę na przeżycie i jeszcze dodatkowo stać go było na TAKI wysiłek?
Film przeinacza kilka faktów i dodaje sporo od siebie, ale kręgosłup historii jest zachowany, a historia jest oparta na życiorysie prawdziwego trapera, Hugh Glassa, więc owszem, możliwe.
Właśnie nie - z kręgosłupa zostało tylko nazwisko, przygoda z misiem i motyw pościgu za kolegami, którzy go zostawili. Cała reszta to bujda. Glass wędrował jesienią, nie zimą. Płynął tratwą. Bez cudownego ocalenia z rwącej rzeki, jeszcze cudowniejszego ocalenia przed dziwnie fatalnie celującymi Indianami i przede wszystkim bez tego skoku z wysokiego urwiska. Osobiście nie sądzę, żeby tego typu przygody były do przeżycia w takich warunkach. No ale Hollywood czasem nawet gotową świetną historię potrafi schrzanić, przez dodawanie tego typu idiotyzmów.