Realizacja na najwyższym poziomie - pierwsza scena walki, pejzaże, muzyka, udźwiękowienie. To jeden z takich obrazów, który należy oglądać w kinie lub w domu ale na porządnym sprzęcie. Świetny klimat, ciekawe postacie główne i poboczne. W części technicznej nie ma się do czego przyczepić. Niestety wg mnie film ma jedna kardynalna wadę. Z punktu widzenia wartości motywacją głównego bohatera jest zemsta. Może jestem idealistą ale to mi zupełnie nie pasuje. Niby na końcu nie wymierza ostatniego ciosu ale i tak jego decyzja dopełnia żywota głównego oponenta. Nie rozumiem też aż takiej wierności kapitana wobec Glass’a. Nie będę obszernie komentował walki z niedźwiedzicą, wg mnie niepotrzebne było jej przedłużenie do 2 „rund”. Wydaję mi sie ze wystarczyło zakończyć to pierwszą potyczką i odejściem niedźwiedzicy w swoją stronę i braku dalszego zainteresowania swoją ofiarą. Nie do końca jest spójne zestawienie pełnego realizmu tj. Scen śmierci w czasie walk, sceny wyciągania flaków zwierząt, namacalne skutki ciężkich warunków pogodowych z uzdrowieniem głównego bohatera. Jeżeli forma filmu jest tak realistyczna to główny bohater powinien nie żyć już po 30 min filmu. Leo pierwszy raz tak mało mówił i tak wiele zagrał. Na pewno na szacunek zasługuje poświęcenie aktora, widać ze plan nie był łaskawy, zimno, bez ubrań, woda, wiatr. Całe otoczenie i gra głównego bohatera dawało odczuć warunki w jakich sie znajdował. Czy Oskar zasłużony? Nie wiem. Hardy, dla mnie świetny, zagrał idealnie człowieka który nie ma względu na innych i jest maksymalnie pragmatyczny, obłęd w jego oczach w czasie opowieści przy o jego ojcu zrobił na mnie wielkie wrażenie. Miałem czasem wrażenie ze miał być ucieleśnieniem diabła. Kusił, usprawiedliwiał złe zachowanie, odciągał od wyrzutów sumienia, często odnosił sie do Boga. Ciekawe połączenie filmu drogi, westernu, przygody. Na pewno ten film powinien zobaczyć każdy fan hollywodzkiego kina.