Producenci Zjawy zrobili sobie krzywdę reklamując film jako hollywoodzki, podnosząc tym samym oczekiwania konkretnej części widowni, co widać po ocenach.
Zjawa to pełną gębą film w europejskim stylu celebrujący dokonania takich artystów jak Tarkowski, czy bardziej współczesnych, Zwiagincewa i Mungiu.
To bardziej film na festiwal w Cannes lub w Wenecji niż na Oscary.
Rozbrajają mnie ludzie kłócący się w komentarzach, że woleli di Caprio w Wilku czy w innym filmie - guys you are missing the point.