barbie nie może wyzbyć się plastikowej konwencji, a pomysł żeby hardym to podpierać jest poroniony. To chyba tak jakby porysowany pleksiglas (plastik) próbować czyścić dłutem. Nie ta bajka. To ostatni duet jaki chciałbym oglądać. Oceny mówią co innego, więc kto wie. Jak dla mnie po raż ka! LdC daje się wpuścić w konwenanse swoich poprzednich utworów. Hardy gra to co najlepiej umie (chociaż jak dla mnie pokazał coś nowego), i ja się pytam gdzie tu do dudy jest reżyser?