Jak wy odebraliście zakończenie filmu? Chodzi mi o spojrzenie Leo w kamerę.
"Jestem tobą", "byłem twoimi oczami". Takie puszczenie oka do młodocianej publiki wychowanej na grach komputerowych. W filmie pełno jest ujęć niczym w popularnych strzelankach i przygodówkach (fabuła, montaż, zdjęcia, scenografia), gdzie gracz eksploruje wirtualny świat, czasem oczyma wirtualnego bohatera (pośrednio), czasem poprzez kamerę bezpośrednią. Jak chcesz, żeby miliony władowane w produkcję się zwróciły, musisz warsztatowo kokietować młodocianą publikę, dla której świat wirtualny już dawno pląta się z realnym. Ta publika będzie piać z zachwytu, choć nie będzie w stanie się zorientować, dlaczego jej się film spodobał. A powód jest prosty i taki jak napisałem powyżej: wrażenie "swojskości" czyli komputerowości (konsoletowości) świata kinowego z tym, który zakorzenił się w głowie. Do tego ten Leo - "swój chłopak".
Moim zdaniem był to umyślny zabieg, który miał sprawić wrażenie, że to my patrzymy z bliska na głównego bohatera. Nie jestem do końca pewna jak odebrać zakończenie filmu, ale wydaje mi się, że wyczerpany Glass dołączył do swojej ukochanej.