Czy zawsze tak jest, że zostanie na noc u kogoś oznacza seks w rozumieniu 'pełny stosunek seksualny'? Chłopak prosił tę dziewczynę, żeby została na noc, ale to nie znaczyło przecież, że muszą koniecznie tej nocy uprawiać seks. Czy tak jest tylko w filmach, czy w realnym życiu też? Pytam bardziej doświadczonych ;) Przecież mogli tej nocy robić masę innych rzeczy, poznawać się, poznawać swoje reakcje na dotyk, na bliskość, poznawać swoje ciała - ale niekoniecznie musieli się bzykać. Tymczasem w filmach jest to zawsze przedstawione jednoznacznie i zerojedynkowo, a z portfela musi zawsze wypadać gumka.
Myślę, że jak ktoś jest niedoświadczony to bardzo możliwe żeby spędzić razem noc i nie uprawiać seksu. Do tego się dochodzi stopniowo (przynajmniej u niektórych)
Tylko jeśli ktoś doświadczony ma nową partnerkę i dochodzi z nią do pierwszych zbliżeń, to przecież nie jest tak, że: "wcześniej już pewne rzeczy robiłem, czuje się pewnie w łóżku, idę od razu na całość, musi być seks od A do Z, pełna penetracja, orgazm i strzał". Mimo wcześniejszych doświadczeń z innymi kobietami, to jest to nowa dziewczyna i można też stopniować kolejne zbliżenia - może w wieku 30 lat nie tak samo, jak w wieku 18 lat, ale jednak.