Niczego szczególnego po twórcy szóstego zmysł się nie spodziewałem (Szósty zmysł był filmem, który nie był mnie w stanie zainteresować, bo ciut za bardzo ocierał się o kino familijne a zakończenie przypominało serial brazylijski. Niemniej, jestem w stanie pozytywnie ocenić zgrabny montaż, dobrą reżyserię, aktorstwo... Mały z "Szóstego" powinien uczyc się od dzieciaków z "Innych"!) Oczywiście nie chodzę do kina tylko na filmy, które moim zdaniem rokują, czasem trzeba się przecież rozerwać. Po obejrzeniu "Znaków" stwierdzam, że jedyną mocną stroną tego filmu była kampania reklamowa - jak to w Hollywood. Skupmy się raczej na Solaris - przekonamy się, czy trzecia próba ekranizacji powiedzie się, czy jak poprzednie, reżyser położy je pod każdym względem. Szykuje się fajna zabawa :)
Do tego czasu, fanom mocnych wrażeń proponuję powrót o klasyków filmów, które powodują, że ściska się dłonie, aż bieleją kostki: na początek "The Changelling" Petera Medaka (zazdroszczę tym co zobaczą to po raz pierwszy)

Siemanko!