pomijając zaskakująco (awangardowo;) anchroniczną stronę fabularną film jest znakomicie skonstruowany: ani jednej zbędnej sceny. Umiejętnie stopniowane napięcie, ciekawa praca kamery (zwłaszcza przy scenach w mroku, na polu kukurydzy, w piwnicy- pomysł z upuszczaną latarką jest świetny) i wzorcowa przeprowadzona narracja to niezaprzeczalne atuty warsztatu Shyamalana. Wystarczy by przymknąć oko na wybryki Gibsona (Phoenix jak zwykle porządny) i nierówną kulminację. Polecam!