W filmie najbardziej podobał mi się logicznie uporządkowany scenariusz... Na końcu filmu wszystkie, na początku wydawałoby się w ogóle nieistotne szczegóły powiązały się w sensowną całość (np. szklanki napełnione przez córkę pastora porozstawiane po całym domu)... Wielką zaletą "Znaków" było stopniowo wzrastające napięcie... Już dawno tak się nie przestraszyłam (film z urodzin brazylijskiego chłopca)... Poza tym film nie był typową wysokobudżetową, hollywoodzką produkcją... Gorąco polecam... :]
Taaaa....logiczny? Zwłaszcza główny motyw - inwazja kosmitów bojących sie wody na planetę pokrytą w 3/4 wodą... Znaki to dno, nawet Mel wypadł w tym filmie kiepsko - scena płaczu w samochodzie to żenada do kwadratu.