Jacqueline Kennedy Onassis go pozwała, a Marlon Brando złamał mu szczękę... fotograf Ron Galella był jednym z najbardziej znienawidzonych ludzi w Hollywood, nazywano go pierwszym prawdziwym paparazzo. Jak się okazało po latach, Galelli udało się uwiecznić piękno gwiazd, o którym być może świat nigdy by nie usłyszał. Dziś Galella mieszka w New Jersey, gdzie wiedzie spokojne życie emeryta i tylko czasami wraca wspomnieniami do czasów, gdy był postrachem gwiazd. Film wyróżnionego Oscarem dokumentalisty Leona Gasty ("Hells Angels Forever", "Kiedy byliśmy królami") na przykładzie życia Rona Galelli rozprawia się z trudną relacją gwiazda-paparazzo. Ich kontakty, nacechowane niechęcią i opozycją z jednej strony prawa do prywatności, z drugiej - wolnością prasy, są przecież nieuniknione i często przynoszą korzyści obu stronom.