Tak jak Jingi naki yabô (Ambition Without Honour) z tego samego roku zupełnie mnie nie porwało, a wręcz się dłużyło, tak Third Yakuza okazało się tak mniamuśne, że aż pomlaskiwałem w czasie seansu ;). Gdyby tak jeszcze było mi dane za dzieciaka obejrzeć to z zajechanej taśmy VHS...