Pomóżcie!!!Mam temacik maturalny o problemie adaptacji filmowej i w związku z tym problem:czy możecie podać tytuły filmów,które na 100%są adaptacjami,a nie ekranizacjami??z góry dziękuję,ratujecie mi życie;)
jedna (tylko nie wiem która) jest pewnie wiernym sfilmowanie powieści, a druga to raczej wariacja na temat. Z tych bardzo wiernych, to mi przychodzi na myśl "Door in the Floor" na podstawie "Jednorocznej wdowy" Johna Irvinga.
Adaptacja (od łacińskiego adaptare - przystosowywać) to przetworzenie utworu literackiego na utwór innego rodzaju literackiego lub innej sztuki. Najczęściej używa się tego określenia w stosunku do przeróbki utworu literackiego na film pełnometrażowy lub serial telewizyjny, a także przeróbki prozy na dramat.
Adaptację filmową, to jest opracowanie sztuki teatralnej, baletu czy powieści w wersji filmowej, nazywa się ekranizacją.
To książkowe definicje.Ja rozumiem to tak,że ekranizacja jst wiernym przeniesieniem na ekran,natomiast adaptacja to wykorzystanie pomysłów z książki (np.kilku wątków,bohaterów) w realizacji filmu. I jak to widzicie??
W kwestii definiowania pojęć "ekranizacja" i "adaptacja" - po co się kłócić i drązyć niepotrzebnie temat? To tylko kwestia nazewnictwa i pewnej nieformalnej umowy pomiędzy rozmówcami. Zawsze można stwierdzić że czasy średniowiecznej scholastyki i XIX-wiecznego pozytywizmu (na szczęście) już dawno się skończyły i nie musimy dochodzić do tzw "isoty" pojęć, by precyzyjnie posługiwać się językiem... Ehhh... co ja tutaj wypisuję.
Dla mnie sprawa wygląda tak: adaptacja jest pojęciem nadrzędnym wobec ekranizacji. TZN: w pojęciu adaptacji zawiera się min. ekranizacja. Adaptacja to wszelka próba przeniesienia jakiegoś "utworu" (bynajmniej nie chodzi mi tutaj o utwór literacki) do innego medium. Kierunek tu jest dowolny: Film-)Książka, Książka-)Film, Wiersz-)Pieśń itp. Pojęcie "ekranizacja" wkazuje nam natomiast jeden jedyny możliwy kierunek: COŚ-)FILM.
Ale trzymając się toku rozumowania autorki, który zresztą w pełni akceptuję - jak mówiłem jest to tylko kwestia umowy między rozmówcami to... sprawa wygląda nieciekawie; w końcu co jest "wiernym przeniesieniem na ekran"? Czy np pominięcie jednej czy dwóch scen zakrawa już o nie-bycie-adaptacją? Jeśli tak to filmowej "adapacji" jakiejś książki raczej nie znajdziesz :)
Ale do czego zmierzam...
Oto moje propozycje (Tytuł - Autor(info o filmie)):
"Frankenstein" (ten z Robertem DeNiro) oraz "Dracula" (reżyseria F.F.Copolla, w roli tytułowej Gary Oldman). Dwa przykłady z gatunku horroru. Zawsze można stwierdzić że horror to nie "prawdziwa literatura" i te propozycje pominąc, ale... myślę że bardzo fajnie można ukazać rozbieżności pomiędzy tymi dwoma dokładnymi ADAPTACJAMI (stosując przyjętą przez ciebie terminologię) a dziesiątkami odbiegających zupełnie od książki EKRANIZACJI.
"Fear And Loathing In Las Vegas" - Hunter S. Thompson. Książka (jak i film) znana w Polsce jako "Las Vegas Parano". Tylko... nie jest to raczej książka do omawiania na maturze :D
"Nagi Lunch" - William S. Burroughs (reż. David Cronenberg). Ale znowu... omawiać to na maturze przy tych (podejżewam) stetryczałych lampucerach dotkniętych starczą demencją, dostających orgazmu przy czytaniu "Pana Tadeusza"... przepraszam.... poniosło mnie... niemiłe wspomnienia z czasów lyzeum... Ale luzik, może u ciebie przejdzie :D
"Rok 1984" - George Orwell (reż. Michael Radford).
"Ostatnie Dni Pompei" - E.G. Bulwer-Lytton (reż. Sergio Leone). Dodam tylko , że film widziałem wieki temu, książkę czytałem jeszcze dawniej... Ale z tego co pamiętam wszystko się zgadzało. Książka była chyba nawet lekturą nadprogramową w którejś klasie, tak więc paniom polonistkom może się spodobać.
Na razie tyle. Jeśli wyrazisz takową cheć, to mogę uzupełniać na bieżąco jeśli sobie jeszcze coś przypomnę. Filmów na kanwach powieści czy nawet opowiadań powstało multum (nie jest to bolączka tylko i wyłącznie polskiego "kina"... z tym że z daleka od nas robią to na ogół lepiej :)). Osobną kwestią jest to czy filmy trzymają się pierwowzorów, że tak sobie pozwolę kolokwialnie wyjechać... Więc jako, iż nie chcę cię wprowadzać w błąd, postaram się wymieniać tylko te co do których mam 90% pewności.
Oczywiście - powatrzam - jeśli sobie tego życzysz.
Pozdrawiam - C.B.
Czarny Baranie!
Bardzo jestem Ci wdzięczna za tak obszerną,wskazującą na zainteresowanie moim problem,notkę!Dziękuję:)
1.Jeśli chodzi o Twoje propozycje,to możesz mieć rację z "Panem Tadeuszem"...;) "Rok 1984"jest chyba strzałem w dziesiatkę,uwielbiam tę książkę,film też całkiem całkiem:).
2.Cały ten problem o różnicach pomiędzy adaptacją a ekranizacją zrodził się przez moją polonistkę.Stwierdziła ona,że pierwszą rzeczą,którą mam poruszyć na mojej ustnej,to właśnie OMÓWIĆ RÓŻNICE MIĘDZY E. A A. Jak to usłyszałam,to poleciałam po fachową literaturę i..nic.W jednej tylko książce wspomniano coś niecoś o tym zagadnieniu,a tak to nic,null.Gdyby to miało ode mnie zależeć,to bym po prostu zajęła się samym probleme adaptacji filmowej,jak to jest ujęte w temacie,ale moja nauczycielka jest w sumie niezła w tym co robi i zna się na rzeczy,więc..mam teraz obawy,że jak omówię jakiś film,to komisja na koniec stwierdzi,że to właściwie była E.,a nie A.Dobra,wiem,że kręcę,sorry....grrr.
3.A co myślisz o "Starej baśni" Jak dla mnie to idealny przykład,jak zrobić adaptację,by ją od początku do końca zepsuć;) Chcę właśnie omówić dwa przykłady:jeden great i jeden beznadziejny,więc może 1984 i Starą baśń. Chyba,że wpadniesz na inne pomysły:)
Pozdrawiam:)