Pogrążona w chaosie dzika, brutalna i bezlitosna Szkocja końca XVIII wieku. Życie Tornado, tancerki i córki japońskiego lalkarza, zostaje wywrócone do góry nogami, gdy wędrowna trupa jej ojca zostaje brutalnie zaatakowana przez gang dowodzony przez Sugarmana i jego syna, Little Sugara. Po masakrze dziewczyna poprzysięga zemstę i wyrusza w samotną podróż, by odzyskać skradzione złoto i zawalczyć o siebie.
Właśnie wróciłem z seansu „Tornado (2025)” i muszę powiedzieć - dawno żaden film tak mną nie wstrząsnął.
To surowe, emocjonalne kino o przetrwaniu, zemście i sile, jaką człowiek potrafi w sobie odnaleźć, gdy wszystko inne zostaje mu odebrane. Sceneria szkockich pustkowi jest przepiękna i jednocześnie przytłaczająca...
8,4 i czołówka najlepiej ocenianych filmów roku? Świadczy to tylko o tym jakiego dna sięgnęła zachodnia kinematografia.
Muszę przyznać, że zdjęcia, muzyka i atmosfera to bardzo silne strony tego filmu, tak samo doceniam próbe oddania hołdu filmom japońskim z lat 50-tych i 60-tych.
Ale tutaj walory się kończą....