postmodernistyczne kino LYNCHA...może ktoś zechce podzielić się swymi odczuciami, przemyśleniami o filmach Lyncha jego symbolice...może wyjdzie z tego coś niegłupiego...
Może trochę odbiegnę od temu, ale ten reżyser ostatnio nie stworzył wielkich dzieł. Bardzo mi się podobał serial, Miasteczko Twin Peaks, gdzie był kompozytorem, scenarzystą i reżyserem, coś super.
niewiele widziałem, jeszcze (!), ale "Blue Velvet" i "Lost highway" mam już w ulubionych... z całą pewnością mogę powiedzieć, że twórczość Lyncha to nie kicz, ale o symbolice etc. chyba jeszcze nie mogę się wypowiadać, za mało jego obrazów znam, jak na razie są w kolejce do ściągania...
Jasne, ze kicz, chociaz nie zawsze tak bylo. Poczatki jego tworczosci, filmy takie jak Eraserhead czy Wild at Heart bardzo sobie cenie. Natomiast ostatnie jego produkcje, a zwlaszcza koszmarnie slaby Lost highway, to zupelne nieporozumienie i rozczarowanie. Lynch padl ofiara wlasnej maniery, zagubil sie w pustce efekciarskich obrazow, jego zabawa w postmodrnizm jest jalowa i bezcelowa. Sztuka dla sztuki mozna by rzec, z tym ze tworczosc Lyncha od prawdziwej sztuki dzieli obecnie przepasc.
Sztuką jest zrobienie dobrego filmu:) A na serio to pewna wrazliwosc artystyczna polaczona z umiejetnoscia zarejestrowania tego na tasmie. Lynch operuje obecnie tanimi sztuczkami, w jego filmach nie ma zadnej energii tworczej. Irytuje mnie ta efekciarska estetyka, ten pseudo-tajemniczy nastroj, to artystyczne nadęcie. Warstwa wizualno-dzwiekowa moze i jest "cool", ale chyba nie o to chodzi w robieniu kina.