Nie wiecie może czy został wyreżyserowny film na podstawie książki W. Whartona "niezawinione śmierci"???
Nie sądzę żeby Wharton sprzedał prawa do zrobienia filmu na podstawie tej akurat książki. To by było zwykłe robienie kasy na rodzinnej tragedii. Książka, jako protest przeciwko ludzkiej głupocie i bezmyślnemu prawu pozwalającemu na wypalanie traw jest jeszcze w porządku, ale naprawdę nie wydaje mi się żeby ktoś, kto uważa się za takiego wspaniałego i oświeconego człowieka (wnioskuję to z wypowiedzi Williama jak i jego małżonki, na które można natrafić w tej właśnie książce np. tamci ludzie to zwykli prostacy; zwykły człowiek nie byłby w stanie dostrzec w tym tego co ja) zdecydował się na krok tak jawnie ukazujący jego zachłanność i prostactwo.