Podajcie tytuł filmu jaki uznajecie za najpiękniejszy. Chodzi mi o film wzruszający, pouczający, mądry. Po prostu zawierający to co w kinie jest chyba najważniejsze. Prawda? Chętnie przeczytam wasze propozycje. Jestem ciekaw co ludziskom się podoba...
osobiscie mi najbardziej sie podobal "Ghost Dog". tytulow jest wiecej ale ten mi przyszedl pierwszy na mysl :]
To nie jest prawda! Bardzo lubię efekty specjalne! Nie znoszę tylko kiedy film jest nimi zapchany, albo kiedy są one niedorobione. Jeśli wszystko jest cacy to jestem wniebowzięty!
No cóz, dla mnie bardzo wzruszające były takie filmy, jak:
STOWARZYSZENIE UMARŁYCH POETÓW
SKAZANI NA SHAWSHANK
i... coś czego za cholerę nie mogę sobie teraz przypomnieć, ale jak już sobie przypomnę... to Wam to napiszę!!!
No i rozwaliło mnie zakończenie GWIEZDNEJ ESKADRY (to serial, ale kto widział, ten wie o co chodzi!)
Pozdrowienia!
No w sumie to trzeba przyznać, że przeważnie wzruszające są historie, które dotykają realnych tragedii (no może z wyjątkiem takiego "Titanica", bo to było jeśli nie śmieszne, to żałosne, tzn. nie ta tragedia, tylko film, oczywiście!!!). Wiadomo, że ruszają za serce takie filmy jak CZAS ZABIJANIA,czy ZIELONA MILA bo trudno, żeby nie... Chodzi mi tu o samą opowiedzianą historię. No ale może ja jako dziewczyna widzę to trochę inaczej... Czy też nie???
Dzięki! W końcu ty się zlitowałaś i napisałaś coś... Dla mnie piękny był film "Thelma i Louise" po prostu majstersztyk!
No, też był fajny! Właśnie takie story chwytają za serce, bo mają jakąś tam dozę prawdopodobieństwa!!! Nawet jak trochę do potrzeb filmu pozmieniają, to i tak coś z prawdziwej historii pozostaje...
"Thelma i Louise" to prawdziwa opowieść o przyjaźni (w tym wypadku kobiecej, a co ja o tym wiem?) i dlatego tak bardzo cenię ten film. Nie ma tutaj, żadnych ozdobników i innych hollywoodzkich pomysłów. Wogóle Ridley Scott ma na końcie kilka wielkich filmów (i także kilka fatalnych).
Na przykład znakomite - "Obcy", "Łowca androidów" (te pierwsze dwa to przecież jedne z najlepszych filmów science fiction w historii!!!) "Thelma i Louise" oraz "Gladiator" ale potrafił zrobić także totalne smuty jak: "G.I. Jane", "Osaczona" czy "Legenda".
W sumie to najtrudniej jest chyba tak naprawdę wzruszyć widza... Bo rozbawić, no cóż, już na innym forum o tym pisaliśmy: wystarczy, że ktoś się potknie i już jest gag... A żeby film był i wzruszający i życiowo mądry (i prawdopodobny...) o to się już trzeba postarać. No i potrzebni są naprawdę dobrzy aktorzy, a nie tacy z seriali telewizyjnych!!! (zwłaszcza polskich... a fe!)
Ja też nie lubię polskich seriali, z resztą napisałem ci o tym...
Oglądałaś "Ukryte pragnienia" Bertolluciego, grała tam Liv Tyler. Rewelacyjny film - taki mądry...
"Co gryzie Gilberta Grape'a" (jedyny film, w którym DiCaprio jakoś zagrał, ale może właśnie w tej roli się czuł tak świetnie, że nie musiał zbyt wiele grać...) też było fajne. No i "Edward Nożycoręki"... Ale nie będę tu wymieniać wszystkich filmów z Deppem, bo pewnie do tego by doszło:)
Tak, to widziałam. Dużo jest w sumie mądrych filmów, ale coraz mniej się ich w kinach, niestety, pojawia, nie uważasz? Ilość niestety w ogóle w tym wypadku nie przechodzi w jakość...
Tak ja także lamentuję z powodu braku dobrych filmów, napisałem zresztą o tym na moim blogu. Teraz nie dba się o scenariusz tylko o wygląd. Właściwie dawno nie było w kinie czegoś czym bym się specjalnie podniecał, no może poza kilkoma wyjątkami, ale i tak wiele z tych filmów nie wyszło... Oczywiście poza "Powrotem Króla"...
No tak, ale jakby "Powrót" spaprali to by to była rzeczywiście zbrodnia! Przy takim materiale książkowym, jaki pozostwił po sobie Tolkien! Chociaż mówię, to nie tak trudno... Dobrze, że Jackson i część aktorow i innych ludzi z ekipy była z Nowej Zelandii, bo jakby się za to takie 100%-owe Hollywood zabrało to by była totalna klęska...
Tak właściwie to Jackson jest chyba teraz najlepszym reżyserem (filmów koercyjnych) bo jakoś Cameron ostatnio się zaniedbuje...
Był jeszcze jeden film, który mnie przejął..."Więzień nienawiści" w sumie to taki smutny film...
Wiesz, że o tym filmie nic a nic nie słyszałam... Nawet tytuł mi obco brzmi (a rzadko mi się to zdarza!). O co w tym filmie chodzi?
A Jackson rzeczywiście jest w czołówce. Choć mam nadzieję, że się tak całkiem w tej komercji teraz nie zatraci, bo w sumie nie pasuje to do niego zupełnie!!!
Jackson?! Na pewno nie! On zawsze będzie robił swoje... Chociaż w sumie o innych też tak mówiono...
Tytuł "Więzień nienawiści" jest trochę bezsensowny, bo w oryginale film nazywał się "American History X" także może pod takim właśnie tytułem go znałaś... W filmie zagrał Edward Norton i Edward Furlong (John Connor z Terminatora 2). Przypomina ci się coś?