Outsider Riddick jest chyba najbardziej poszukiwanym, jednym z ostatnich przedstawicieli supergatunku ludzi, który zgodnie z przepowiednią ma ocalić dotychczasowy wszechświat przed ekspansją zła. Lord Marshal od wielu lat próbuje go znaleźć i zabić aby odsunąć tą groźbę i niepodzielnie rządzić całym uniwersum.

W zasadzie ta amerykańska produkcja z 2004 r. z pogranicza gatunków: sci-fi, thrillera i akcji nie powala widza na kolana. Jest wprawdzie trochę efektów specjalnych szczególnie w momentach walk, ale po za tym na filmie wieje zdecydowanie nudą.

Jedyną moim zdaniem kreację godną zauważenia stworzyła jak zawsze boska Judi Dech grająca rolę Aeron. Reszta (Vin Diesel w roli Richarda Riddicka, Colm Feore w roli Lorda Marshal czy Alexa Davalos w roli Kyri) gra dość przeciętnie i schematycznie.

Odnosząc się do fabuły filmu stwierdzić należy, iż zakończenie jest generalnie dość przewidywalne.

Najbardziej zaskakujący moment filmu - więzienie na Crematorii, hasło strażników "pora karmienia" i wyskakujące do pomieszczeń skazanych dzikie zwierzęta. Okazało się bowiem, że to nie pora karmienia dla więźniów, lecz pora karmienia więźniami wygłodniałych bestii.

Być może reżyser stworzył postać Riddick'a, niebezpiecznego mordercy, która spodobała się fanom gatunku, ale raczej tylko i wyłącznie fanom gatunku. Reszta widzów niestety wymięka po kilku minutkach… Przypomina to nieco sytuację z Hellboyem, filmem który również został stworzony dla zagorzałych fanów komiksu i tego typu gatunku.

Skąd ten dziwny tytuł "Kroniki Riddicka"? Czy nie można było jakoś inaczej przetłumaczyć?
Wystarczyło by samo "Riddick". Nie znalazłem w filmie żadnego odniesienia do kronik.

Czyżby jesień w kinach należała niepodzielnie do tego typu produkcji?!?
Jeśli tak to niecierpliwie czekam na jakąś premierę dla zwykłych kinowych wyjadaczy.