Pamiętam, kiedy byłem mały zawsze oglądałem filmy późno w nocy. Na jakimś kanale zawsze leciały stare, czarno białe filmy. Raz w tygodniu przekradałem się z poduszką do pokoju z telewizorem, cichutko, aby nikogo nie zbudzić.Do dziś pamiętam, o czym były te filmy, choć tytuły już dawno okryła niepamięć. W tedy zaczęła się moja miłość do kina.
Kilka lat później zobaczyłem „Titanica” i od tamtej pory interesuje się wszystkim, co ma jakiś związek z filmami.(Nagrody, festiwale, ludzi). Każdy od czegoś zaczyna i każdy ma film, filmy lub zdarzenia, od, których zaczyna filmy kochać lub nienawidzić,(kiedy ulubiony bohater postępuje nie tak jak powinien). Mój początek był „czarno biały”, a wasz?

Ove

Pamiętam, jak zawsze w niedzielę Mama włączała TVP i oglądaliśmy "Stare kino"- czyli u mnie również był początek czarno-biały. Ale tak naprawdę, to chyba wszystko zaczęło się od E.T., potem Indiana Jones itd. a przełom...hmmmm.... chyba "Przełamując fale" w gdańskim starym ŻAK'u, gdy byłam na pierwszym roku studiów.... Wtedy tak zdecydowanie bardziej zaczęłam interesować się kinem. Jestem jednak widzem lekko wybrednym jeżeli chodzi o kino szumnie nazwane ambitnym z tendencją do oglądania dobrze zrobionej komercji :D

Akasha_2

Ja po raz pierwszy oglądałem "E.T.”, kiedy miałem 6 lat. Byłem po jego wielkim wrażeniem. Dziś trochę mnie ten film rozczula.

Ove

Mnie nadal rozczula text z końcówki, gdy E.T. odlatuje... Nic to, pozostał mi do tego obrazu jeden wielki sentyment.

Akasha_2

Laleczka chucky to był chyba mój początek , poźniej Critters i Rocky