Co do tytułu piersze przychodzi mi na myśl "Orbitowanie bez cukru "czyli Reality bites...brawo dla tłumacza za inwencję twórczą. Co do kwestii -numer jeden to - get lost przetłumaczone jako .......Zgub sie!!! ale nie pamietam niestety gdzie objawił się ten geniusz...
Tak, tłumaczenie nie jest dosłowne, ale mi akurat tytuł polski podoba się. "Wszystko gra" ma sobie ową dwoistosc i niejednoznacznośc którą niesie sam film. Wszystko gra - czyli jest OK, i wszystko gra, czyli jest teatrem, udawaniem, maską.
"kiedyś czytałem artykuł o zabawnych tłumaczeniach i tam wygrało
"Wolf Creek" --> "Wolf Creek: Walka o życie z psychopatycznym mordercą" //bez komentarza"
Tu raczej nie należy mówic o tłumaczeniu, ale o polskiej wersji tytułu.
Dawno temu przeczytalam piekna ksiazke o tytule "Mistrzyni przypraw", grubo pozniej doszly mnie sluchy iz ktos zrobil film na tej podstawie.. tak wiec postanowilam go odnalezc i obejrzec - co sie okazalo?? Brak mi slow!! idealny kandydat do najglupszego tlumaczenia:
The Mistress of Spices - Magia zmyslow
lol - ani sie to ma do fabuly ani do tytulu!!
coz za ignorant to wymyslil?? rece opadaja!!
"Nikt nie wymienił Dirty Harry - "Brudny Harry". Porażka, moim zdaniem podpada już pod błąd w tłumaczeniu, a nie "wolny" przekład."
No przepraszam bardzo o co chodzi??przecież dirty to brudny a harry to..no harry.Więc nie rozumiem.Z resztą wypowiedzi sie zgadzam. A tak apropopo jak można przetłumaczyć"cold case"_zimna sprawa_ jako dowody zbrodni??
>>TERMINATOR - MECHANICZNY ZABÓJCA (czy jakoś tak)
Blisko. "Elektroniczny Morderca". Z współczesnego punktu widzenia wydaje się nam to głupotą, no ale dawniej funkcjonowało przecież w polskim języku określenie terminator czyli «uczeń odbywający dawniej naukę rzemiosła u majstra». Wiadomo, że teraz wszyscy tacy światowi i każdy kojarzy terminatora z robotem, a określenie terminate to "kończenie" (wykonanie zadania, albo skończenie z kimś/czymś), no ale skąd ludzie w PRL'u mogli to wiedzieć skoro film dopiero wchodził do kin, w szkołach był rosyjski, a terminator oznaczał ucznia "na terminie" u majstra. Zmiana tytułu moim zdaniem uzasadniona kontekstem historycznym, jednak dobrze że kolejne części to już po prostu terminatory.
>>"Blade Runner" w wersji polskiej to... "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach"! Dobrze, że tytuł filmu w spokoju zostawili!
Eh wy nieuki :D. Zerknij na to:
http://blogs.britannica.com/blog/main/wp-content/uploads/2007/03/doandroidsdream signet1969.jpg
http://www.thephildickian.com/images/philipkdick/philip_k_dick_dad_pb1.jpg
Taki był oryginalny tytuł książki. Obecnie jednak przyjęte jest raczej "Blade Runner" i tytuł oryginalny jako podtytuł, ale to ze względów marketingowych i osobiście średnio mi się takie zabiegi podobają (wydanie książki dostosowywane do adaptacji filmowej).
>>Rambo: First Blood II - Rambo II (nie chciało się podtytułu dopisać)
To też jest bardziej złożona sprawa. Pierwsza część filmu o przygodach Rambo nazywała się po prostu First Blood, tak samo jak książka. Z tego co pamiętam pierwotnie nawet wyświetlana (czy miała być wyświetlana) była wersja w której Rambo ginie, zgodnie z treścią książki (na youtube można nawet obejrzeć to autentyczne, alternatywne zakończenie), ale film okazał się takim hitem, że postanowiono zrobić trylogię i bardziej podkreślić rolę głównego bohatera, więc zmieniono tytuł na "Rambo: First Blood" a niekiedy po prostu "Rambo", bo trzeba przyznać, że "Pierwsza krew" to kiepski tytuł na trylogię. Mimo wszystko druga część Rambo to "Rambo: First Blood 2" czyli jest imię bohatera, ale zarazem zasugerowane jest dla niewtajemniczonych, że jest to kontynuacja filmu "First Blood", tak więc według pierwotnych wydań "First Blood"-> "Rambo: First Blood 2"-> "Rambo 3". U nas pierwsza część pojawiła się jako "Rambo", tak więc bezsensem byłoby dodawanie podtytułu, który dla samych producentów okazał się tak niewygodny i próbowali się go pozbyć.
Dodam kilka filmów które lubię i nóż się w kieszeni otwiera jak myślę o tym kto te tytuły tłumaczył:
High Fidelity - Przeboje i Podboje (w życiu bym tego nie obejrzała sugerując się tym marnym i żałosnym czymś czego nawet nazwać tytułem nie można)
Igby Goes Down - Ucieczka od Życia (co ma piernik...)
Rules of Attraction - Żyć Szybko, Umierać Młodo (tłumacz naliczył jakieś trupy w tym filmie, ja nie)
Half Nelson - Szkolny Chwyt (film świetny a polski tytuł kojarzy się z jakimś badziwiem puszczanym w tvp 1 w niedzielny poranek żeby dzieci dały mamie w spokoju obiad ugotować...)
Kilka tytułów do kolekcji:
Between the Devil and the Deep Blue Sea - Między złem a głębokim błękitnym oceanem
A ta fraza po angielsku to nic innego jak "między młotem a kowadłem"
The Changelling - Oszukana
Niby Angelina jest w tym filmie oszukana, jednak Changelling wywodzi się z ludowych legend i oznacza cos co podrzucały strzygi, wiedźmy czy inne topielice w miejsce dziecka, które wcześniej porywały rodzicom (podrzutek / podmieniec?)
francuski Haute Tension - w UK jest to Switchblade Romance natomiast w USA już High Tension (USA)
a w Polsce "Blady strach" zamiast dosłownego wysokiego napięcia
Old School - Niezaliczona
Open Water - Ocean strachu
The Good Shepperd - Dobry Agent
A propos nieszczęsnej Szklanej Pułapki - jest jeden film który naprawdę zasługuje na ten tytuł - hiszpański Tras el cristal (znany też jako In a Glass Cage)
Nie za wiele mi w tym momencie przychodzi do głowy, ale jaki pajac przetłumaczył "Finding Neverland" na "Marzyciel" ;) albo (nie odnośnie do filmu) "Breaking dawn" na "Przed świtem" ;) (No dobra, moje tłumaczenie nie było lepsze --> "Złamany <dałn>" :D)
Incendiary- po polsku 'Drogi Osamo'(?).
No i uwelbiam kiedy w filmie co chilę pojawia sie F**k a polacy tłumaczą "O nie!" albo coś w tym stylu :P
Nie wytrzymam, sami 'znawcy'! mam nadzieję,że wśród tych 'znawców' nie ma nikogo po filologii angielskiej bo to by oznaczało zmarnowane lata i jakość kształcenia :/ gdy tytuł jest przetłumaczony poprawnie językowo to źle , bo za mało inwencji twórczej, tłumacz "nie wysilił się", gdy tytuł jest zupełnie inny niż angielski (bo odnosi się do treści filmu) to też źle bo "nie ma sensu", "głupi", "żałosny" itd. Żałosne to te posty. Nikt nie podaje swoich 'eksperckich' tytułów. Wiadomo czemu...Nie wiecie,że czasem tytuł w języku angielskim brzmi lepiej niż to samo po polsku (i na odwrót), nie wiecie, że polskie tytuły są celowo zupełnie inne gdyż nie każdy zna angielski lub nie każdy tytuł po angielsku może zachęcać polskiego widza. Guzik wiecie zatem a wypowiadacie się. Gdyby zostawiano oryginalne tytuły to też byłoby oczywiście źle. Polska mentalność-narzekanie, biadolenie i wytykanie komuś błędów chociaż się nie ma o nich pojęcia (większego lub mniejszego).