ja osobiscie wole lektora bo i słysze prawdziwe głosy aktorów i niemusze czytac napisów!
Nienawidzę filmów z dubbingiem. Najbardziej lubię te z napisami, chyba, że mam lenia wtedy dobry jest lektor ;-)
Jak angielski (lub Yankeski) to napisy.. Inne - lektor.. Dubbing nie znosze.. Wole napisay gdyz polscy lektorzy pozostawiaja wiele do zyczenia, szczegolnie tlumaczenie przeklenstw.. Poza tym uwielbiam sluchac niektorych aktorow - szczegolnie Brytyjczykow z tym ich smiesznym akcentem (np. Hugh Grant), albo o bardzo charakterystycznym glosie (np.Brando, Hopkins)
A ja kocham filmy z napisami bo lubię słyszeć oryginalny głos aktora. Poza tym to jest całkiem edukacyjne :P Bo lepiej przez to potem słyszę, czy rozrózniam akcenty no a jeśli czegoś nie wychwycę to puszczam angielskie napisy (jeśli są). Ale za pierwszym czy 2 razem film oglądam z napisami polskimi (potem, jak mi się chce). Dubbing lubię w bajkach - zwłaszcza Disney'a, chociaż te ze względu na swój wiek oglądam już rzadziej ;) (a szkoda w sumie ;)). Lektor wkurza mnie w dobrych i świetnie zagranych filmach, bo jakby zakłóca idealność danego dzieła. Za to w przeciętniakach jakoś ujdzie.
powiedzmy sobie szczerze, nie mozna ogladac filmow zagranicznych z podkladanym glosem jakiegos amatora!! to wbrew wszystki zasadom, najlepiej jest znac na tyle angielski zeby ogladac film w wersji oryginalnej, napisy sa drugim wyjsciem, a trzeciego niestety nie ma... kazdy inny sposob to profanacja i brak szacunku, to nie podlega dyskusji...
Najbardziej lubie filmy z napisami gdyż filmy z lektorem i dubbingiem źle mi się słucha. Natomiast filmy animowane (np.Shrek, Nemo itp.) najlepsze są z dubbingiem :D
Zgadzam się z poprzednikiem. Jeśli dubbing to tylko filmy animowane, natomiast filmy zwłaszcza w kinie lepsze są z napisami. W telewizji to różnie bywa, czasami dubbing jest dobry i da się go słuchać, ale są też takie, ze tylko płakać się chce.
Pozdrawiam
dubbing jest dobry np. w takich filmach jak "Shrek" i inne. Lektor nadaje się do wszystkich innych, a napisy... no cóż. Tak juz jest i w kinie niestety trzeba czytać...
Wszystko tez zalezy jaki to film... Jezeli np taki Gladiator to lektor jeszcze moze byc chociaz nienawidze tych tłumaczen, ale jezeli puszczaja jakas komedie a juz szczegolnie taka "młodziezowa" to bleeh lektor potrafi zepsuc caly film :/ Pamietam jak puscili kiedys American Pie film ktory obejrzalem na kompie z napisami i smielem sie prawie przez caly czas w TV w ogole mnie nie smieszyl... No ale co zrobic... Pozdrawiam :)
jeśli orginał jest po angielsku, to czasami napisy są pomocne w zrozumieniu treści filmu
a jeśli jest w totalnie obcym mi języku, to wybieram lektora
a dubbingu nienawidzę!!! mogą przejść tylko ew w filmach rysunkowych (oprócz anime)
kiedys ogladalam taki film (niepamientam jaki) i byla taka sytuacja ze ktos tam napisal na kartce big i taka baba mu zwruciła uwage ze ''big writes in small b''(--(mozenie dokladnie tak powiedział ale cos takiego) a lektor przetłumaczyl ze duży pisze sie przez ó!!!! oni całkiem co innego gadali a lektor całkiem to pozmieniał albo ktos tam krzyczy ''fuck you'' a lektor ''ojej''
tylko i wylacznie w wersji orginalnej! nie nawidze dubbingu (moze poza kilkoma bajkami) a lekor to jest psucie filmu:/ najlepiej jest znac angielski a jak nie to napisy - wtedy slychac przynajmniej normalne glosy i intonacje... a nie bezbarwny glos lektora (zreszta samo tlumaczenie ktore czyta lektor tez pozostawia wilele do zyczenia:/)
pozdro:D
racja,ja wole napisy,szczegolnie jak ogladam filmy z Johnnym Depppem(on ma taki sliczny,niski glos) i zaden ... nie bedzie podkladal glosu za niego!tak jest?
oczywiscie ze napisy nie przeszkadzaja w odegraniu przez aktora jego sceny a gdy mamy doczynienia z dubbingiem czesto emocje sa zle odegrane
Dawidmanie, a jak sobie radzisz z filmami japońskimi, chińskimi, szwedzkimi, czy hiszpańskimi? Ech, jak ja bym chciał być poliglotą...
Dla mnie tylko napisy... Tak naprawdę to nawet w kreskówkach.
Lektora znoszę chcąc nie chcąc, zaś do klubu tępicieli dubbingu się przyłączam. Co niektórych filmów nawet z tego powodu nie oglądałem (np. "Oliviera Twista")... Czyli jestem fundamentalistą.
Oczywiscie,że napisy. Dubbing jeszcze jescze, zalezy w jakich filmach. Ale lektor to po prostu nie zoszę. Dobrze mówisz Woyciesz
, jak już trzeba to ujdzie :] ale tylko wtedy kiedy nie mam dostępu do DVD. A akurat polskich lektorów nie mamy za szczegółnych i chcąc nie chcąc troche psuję efekty.
Po przeczytaniu całego tematu pozostaje postawić pytanie:
PO CO DUBBING ?
Teoretycznie wiem, praktycznie wygląda na to, że jest niepotrzebny. Proponuję zebrać odpowiednią ilość podpisów i przedłożyć wniosek gdzie tam trzeba, czyli pewnie do Min. Kultury.
Pozdrawiam.
A ja lubię dubbing, no ewentualnie lektor. Ale dubbing jest fajniejszy, sama niewiem czemu. Najmniej lubię napisami bo poprostu-trzeba czytać. Wtedy zwracam uwagę na te napisy i na to, żeby to dobrze przeczytać, a nie na film. Chociaż z drugiej strony film z napisami jest taki "oryginalny".
Do Woyciesza : Ok mój błąd ale to tylko czepianie się szczegółów. Zresztą ok. 90% filmów , które oglądam jest anglojęzyczne. A - jeśli nie - to napisy bądź lektor - wszystko jedno
ja najbardziej lubię z napisami, z lektorem też mogę czasami obejrzeć, ale polskiego dubbingu w większości filmów (zwłaszcza w harrym) nie trawię
w dubbimgu najgorsze jest to ze zawsze są te same głosy...np Księżniczka Fiona ze Shreka....przeciesz jej głos jest prawie we wszystkich bajkach..;
Z reguły dubbing całkowicie psuje strone dzwiekowa filmu,a lektor w wielu przypadkach okazuje sie debilem, nie tlumaczem:). Według mnie najlepsze są napisy.
Z reguły dubbing całkowicie psuje strone dzwiekowa filmu,a lektor w wielu przypadkach okazuje sie debilem, nie tlumaczem:). Według mnie najlepsze są napisy.
Z reguły dubbing całkowicie psuje strone dzwiekowa filmu,a lektor w wielu przypadkach okazuje sie debilem, nie tlumaczem:). Według mnie najlepsze są napisy.
Oczywiście, że napisy. Aktor gra nie tylko gestami i mimiką ale i głosem. Dobry aktor potrafi głosem oddać wiele emocji. Podam przykład. We wspaniałym dilmie "Filadelfia" jest scena, w której Andy (Tom Hanks) słucha utworu Marii Callas i opowiada historię, o której ona śpiewa. Pierwszy raz oglądałam ten film w kinie i byłam pod ogromnym wrażeniem tej sceny. Kiedy opowiada o smutnych wydarzeniach jego głos się łamie, gdy o złości i nieakceptacji zaistniałej sytuacji (przez bohaterkę opowieści) jego głos jest silny i gniewny a gdy o nadziei na lepsze jutro jest delikatny i właśnie pełen tej nadziei. To jest piękna scena, w której głos aktora odgrywa kluczową rolę. Niestety gdy oglądałam ją potem w telewizji z lektorem - nie czułam nic. Beznamiętny głos lektora zabił cały urok. Po tym stwierdziłam, że tylko napisy pozwolą mi się w pełni cieszyć filmem. Nawet obcojęzycznym. No z wyjątkiem azjatyckiego bo ten język mnie trochę denerwuje. Dubbing? Tylko w filmach animowanych.