Mam taki problem. Od miesiąca próbują dodać recenzję, a weryfikatorka nie podaje realnych powodów odrzucenia recenzji. O to ona:


Ostatni film Kim Ki-Duka już podczas procesu postprodukcji wywołał pewne kontrowersje. Okazało się, na przykład, że koreański reżyser będzie zmuszony wyciąć kilka scen z filmu. Jedną z nich miała być scena kazirodczego seksu, która została w sprytny sposób przemycona, choć nie partycypuje ona w filmowej rzeczywistości. Autor "Piety", jednak nie narzekał. Cieszył się, że jego pozbawiony dialogów film znalazł dystrybutora.

Mające premierę na Festiwalu w Wenecji dzieło rozpoczyna sekwencja na którą składają się krótkie sceny. Pokazują po kolei przyszłych bohaterów tragedii. Jej kulminacją jest szarpanina męża z żoną, spowodowana telefonem od kochanki. Wszystkiemu przygląda się Syn, który, zdaje się nie rozumieć co jest powodem napięcia panującego w domu. Koreański mistrz nie ma zamiaru niczego ukrywać. Już na początku dowiadujemy się, kto jest kochanką ojca. Chwilę później spacerujący ulicami miasta Syn zauważa swojego tate na randce z inną kobietą. Wodzony ciekawością śledzi kochanków. Potem obserwuje ich stosunek płciowy, do którego dochodzi w samochodzie. Z innego miejsca zdradę ogląda także żona. Po powrocie do domu Matka próbuję odciąć Ojcu penisa. Ten w porę reaguje i wyrzuca kobietę z pokoju. Ta postanawia zaatakować Syna, tym razem "zamach" na fallusa kończy się powodzeniem.

Od tej pory na naszych oczach rozgrywa się dramat. Z początku jego bohaterami są zdesperowani Ojciec i Syn, ale też kochanka. Między nią, a postacią graną przez Yeong-joo Seo rodzi się namiętność. Później swoją rolę odegra też Matka. Taki wstęp zwiastuje ciekawe rozwinięcie obrazu. Oryginalności "Moebiusowi" odmówić nie mogę. Za, to swój główny zarzut kieruję do powagi obrazu. O, ile Kim Ki - Duk przyzwyczaił do tego, że lubi rozładować atmosferę bardziej lub mniej jednoznacznym żartem. O tyle w przypadku jego ostatniego filmu paradoksalnie brak niedwuznacznego dowcipu doprowadza film na granicę absurdu, którą w mojej o opinii zdobywca Złotego Lwa przekroczył. Sam akt odcięcia penisa, czy nawet powielenie tej czynności przez Ojca nie powoduje zburzenia rewerencji wobec widza. Kolejne tego typu sytuacje powodują niestety śmiech bądź politowanie. Dodatkowo autor postanowił zasugerować kilka alternatywnych metod osiągania orgazmu. Ocieranie kamienia o skórę, czy wbijanie noża w plecy wraz z towarzyszącymi mu ekstatycznymi ruchami dłoni spoczywających na drążku. Takie obrazy przywołują raczej na myśl niewysublimowane kino erotyczne niż koncepcje europejskich psychologów. Kim Ki - Duk, jednak konsekwentnie brnie właśnie w tym kierunku. Przez co w mojej opinii film stracił sensowność i wstrząsający wydźwięk.

Przez to, co miało być zaleta filmu, więc brak dialogów, tylko wzmacnia poczucie komizmu. Dzieję się tak np. w scenach, w których główny bohater jest wyśmiewany za swoje kalectwo. Gdyby tu padły jakieś dosadne słowo można, by sprowadzić dramat na właściwe tory. W zamian dostajemy groteskowe śmiechy oprawców, które dają odwrotny efekt. Jedyne co przy takim odbiorze filmu się ostało, to rewelacyjne aktorstwo. Wszystkie postaci niczym marionetki pociągane przez reżysera popełniają kolejne gesty. W tym przypadku kompletnie zastępujące słowa, czym budzą najwyższe uznanie. Nie wiem też co ten film mówi o seksie. Z kilku zdań, które Ojciec odnajduje w internecie badając możliwości syna, w pamięci utknęło mi zdanie na stronie internetowej, która wzmiankuje o wspomnianym wcześniej zastępowaniu stymulacji członka przez pocieranie o ciało kamieniem. "Ból, jak i przyjemność są potrzebne" - co odczytywane w kontekście stosunku płciowego Ojca z kochanką, który w pewnym sensie prowadzi do okaleczenia Syna, jest wymowne. Dlaczego "w pewnym sensie"? Wobec kary poniesionej przez Syna, próżno szukać jednego winnego. Wydawać, by się mogło, że za cały ból dziecka odpowiada Matka wszak, to, ona go okaleczyła. Z drugiej strony nie porwałaby się na, to, gdyby nie niewierność Ojca. Prawdopodobnie wina leży po obu stronach.

Na koniec wypada wspomnieć o zdjęciach. Jest, to, bowiem trzeci film, który własnoręcznie nakręcił Kim Ki - Duk. Na film składają się w większości bardzo krótkie sceny, często w toku sekwencji skaczące w tą i z powrotem, od Ojca do Syna. Dzięki temu film nabrał dynamizmu. Dzięki tym zabiegom film się nie dłuży i nawet dla gorzej znoszącego brak dialogów widza, odbiór obrazu nie powinien być męczący.



Pani dorota, która weryfikuje tę recenzje pisze o licznych błędach interpunkcyjnych oraz powtórzeniach. Jednak mimo odesłania poprawionej 4 razy recenzji, nie potrafi mi konkretnie napisać o co jej chodzi. Mógłby mi ktoś pomóc?

użytkownik usunięty
kosa480

Mi wystarczyło przeczytać ostatni akapit, by się zorientować, że interpunkcja rzeczywiście leży.

Poza tym: nie "Dzieję się tak" tylko "Dzieje się tak". "to, co miało być zaleta filmu" - a gdzie "ą"? Więc są też błędy ortograficzne.

użytkownik usunięty

A po przeczytaniu całości stwierdzam, że Dorota ma całkowitą rację. Tu jest błąd na błędzie.
"O, ile Kim Ki - Duk przyzwyczaił do tego..." - po co tutaj ten przecinek?
"Za, to swój główny zarzut kieruję do" - a tutaj po co?
"Po powrocie do domu Matka próbuję odciąć Ojcu..." - to kto w końcu próbuje odciąć, Ty czy bohaterka filmu?

Tylko bardzo proszę bez podskakiwania i obrażania. Poprosiłeś o pomoc, więc staram się pomóc. Może poproś kogoś życzliwego żeby przejrzał Twoją recenzję, bo w takim stanie to na pewno nie przejdzie, a Dorota jest jedyną osobą, która się recenzjami zajmuje, więc nie ma co liczyć na cud. Tylko że wstawienie tutaj recenzji też nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem. Nie masz pewności czy Ci jakiś złośliwiec tekstu nie zabierze i nie wstawi jako swój.

No jasne, że nie będę podskakiwał. Te przecinki, które wskazałaś dodałem po kolejnej weryfikacji bo już zgłupiałem. Mogłabyś mi wskazać jeszcze coś?

użytkownik usunięty
kosa480

Mogłabym.

"Autor "Piety", jednak nie narzekał." - bez przecinka.
"dzieło rozpoczyna sekwencja na którą składają..." - przed "na którą" przecinek.
"Wszystkiemu przygląda się Syn, który, zdaje się nie rozumieć..." - drugi przecinek do usunięcia.
W drugim akapicie "tatę" a nie "tate".
"Okazało się, na przykład, że koreański reżyser..." - pierwszy przecinek można skasować.

Nie wiem co to za film, może tak ma być, ale ogólnie "matka", "ojciec", "syn" można w recenzjach pisać z małej litery.

Dalej:
"O ile Kim Ki - Duk przyzwyczaił do tego, że lubi rozładować atmosferę bardziej lub mniej jednoznacznym żartem. O tyle w przypadku jego ostatniego filmu..." - połącz to w jedno zdanie. Po przecinku.
"którą w mojej o opinii zdobywca Złotego Lwa..." - co to za o...o...opinia?
"Kim Ki - Duk, jednak konsekwentnie brnie właśnie w tym kierunku. Przez co w mojej opinii film stracił sensowność i wstrząsający wydźwięk." - po Duku usuń przecinek i zrób z tego jedno zdanie. Po przecinku.

Ja też zaczynam mieć wątpliwości co do swoich poprawek gdy patrzę na ten tekst, dlatego na ten moment to tyle. Wyczerpałam limit dobroci na jeden dzień. Przeleciałam trzy akapity. Może ktoś inny pomoże Ci dalej. Tu się wiele mądrych osób wypowiada. Tylko pamiętaj, że sama poprawność językowa to jeszcze nie wszystko. Ja nie zwracałam uwagi na treść Twojej recenzji. Jak jest tekst sam w sobie słaby, to też może zostać odrzucony.

użytkownik usunięty

Co do powtórzeń, to staraj się ich unikać. Zamień jakieś "w mojej opinii" na "moim zdaniem", "według mnie" lub "w moim odczuciu".

Dzięki złota dziewczyno:D Ja mam ogólnie dysleksje i nawet jak czytam to nie widzę niektórych błędów:P Wiem, że recenzja jest może słaba, ale film był co najmniej dziwny. Jeśli chodzi o Ojca i Matkę to piszę z wielkich liter bo postaci nie mają imion.

użytkownik usunięty
kosa480

Nie ma za co. Nie sypmy tu komplementów. Lećmy dalej (Już niech stracę. I tak na coś czekam w tej chwili.).

"Przez to, co miało być zaleta filmu, więc brak dialogów, tylko wzmacnia poczucie komizmu." - tu w ogóle całe zdanie jakieś źle zbudowane. Zrób z tego: "To, co miało być zaletą filmu - a więc brak dialogów - tylko wzmocniło poczucie komizmu."
"Dzieję się tak np. w scenach..." - tak, jak pisałam wyżej - "Dzieje się tak" i nie rób tego skrótu, daj "na przykład".
"Gdyby tu padły jakieś dosadne słowo można, by sprowadzić dramat na właściwe tory." - "Gdyby tu padły jakieś dosadne słowa, można by sprowadzić..."
"Wydawać, by się mogło, że za cały ból dziecka odpowiada Matka wszak, to, ona go okaleczyła." - "Wydawać by się mogło, że za cały ból dziecka odpowiada matka, wszak to ona go okaleczyła."
"Z drugiej strony nie porwałaby się na, to, gdyby nie niewierność Ojca." - pierwszy przecinek wywal.
"Jest, to, bowiem trzeci film, który..." - pierwszy przecinek też wywal.

Tyle widzi moje (aktualnie zmęczone) oko. Reszta jest dla ekspertów. Prawdopodobnie coś tam jeszcze można by zmienić, ale to, co było najbardziej gryzące w oczy poprawiłam. Ale ja naprawdę nie wiem czy ta recenzja w ogóle się nadaje. ;) Wszystko w rękach Pani Doroty. Jak nie przejdzie, to zawsze możesz ją sobie zamieścić na blogu, żeby Twoja praca nie poszła zupełnie na marne, bo tekst na pewno jakąś tam opinią jest.
Pozdrawiam.

Jeszcze raz dzięki. Wiem, że jest słaba, ale dopiero się uczę. Natomiast uważam, że jak najbardziej się nadaje bo po pierwsze, pewnie nikt nigdy innej nie napisze, po drugie redakcja często zamieszcza słabsze.

użytkownik usunięty
kosa480

No i jak tam kosa recka zaakceptowana?

Na razie jeszcze nie

użytkownik usunięty

Na przyszłość, będę wiedział komu podsyłać moje teksty do sprawdzenia.....

użytkownik usunięty

Nie mówię "nie" - nawet lubię się tym zajmować, ale podobno Julia Ci sprawdza...? A Ona jest niezawodna.

użytkownik usunięty

Mój post proszę potraktować całkowitym żartem, nie lubię nikogo "męczyć" swoimi....sprawami - prócz w.w pani ;)

użytkownik usunięty
kosa480

Zuzanna27 i Pani Dorota mają rację. Tekst nie jest spójny, ciężko się go czyta, a do tego mnóstwo błędów.

użytkownik usunięty

Onecie jak myślisz czy jak poprawi przecinki i powtórzenia to mu ta recenzja przejdzie?

użytkownik usunięty

Dziwnie brzmi "onecie", po prostu Marcin.
A co do recenzji, jej pisanie nie jet łatwe. Kosa480 może poprawić błędy, ale chyba lepiej zacząć pisać ją od nowa. Najlepiej coś naskrobać, a później przeczytać to za dzień lub dwa, wtedy ocena jest bardziej obiektywna.

użytkownik usunięty

:). Napisałeś, że tekst nie jest spójny i nie powiem, że mnie to nie zaciekawiło. Niemniej wydaje mi się, że masz rację lepiej było by napisać nowy. Ciekawi mnie dlaczego mu linki nie przeszły przy kopiowaniu.

użytkownik usunięty

Również nie wiem dlaczego linki nie przeszły, może jakiś błąd.