Czuję się tu taka zagubiona, bo wszyscy w kółko gadają o serialach, a ja żadnego nie lubię... Mojego "Miasteczka South Park" nie ogląda się cały czas, nie obmyśla się intryg, co będzie dalej ani nie szuka się gazet zatytułowanych "Co będzie za 100 odcinków"... Jakoś mnie nie ciągnie do tego, żeby oglądać jakis serial w nieskończoność, jak "Moda na sukces" albo dlatego, że jest popularny, jak "Zagubieni". Czasem oglądnę jeden odcinek jakiejś tam, nie wiem, "Rodziny zastępczej plus" albo coś takiego, ale tak w ogóle, to nic... Czy ja jestem jakaś dziwna?!?
nie jesteś sama... ;] ja nie nawidze seriali! rozumiem czasem z braku interesujacego zajęcia, kiedy nie ma nic innego w tv to i jakis serial sie obejrzy.. ale najlepiej komediowy a nie jakiegoś brazylijskiego tasiemca...
mam koleżanke która czasem nie idzie gdzieś albo nie ma czasu bo jest serial... a oglada tyle seriali ze sie w pale nie miesci ;]
wkurza mnie też że ludzie z zafascynowaniem oglądają np Lostów czy taką Magde M i wciąż obmyślają co sie wydarzy.. jak czasem posłucham takiej rozmowy to zbiera mi sie na wymioty i sie ciesze bardzo ze nie wiem o co chodzi ;P sama sie nazywam Magda M więc po co mam oglądać :D
seriale są jak papier toaletowy... długie, ciagną sie w nieskończoność i są do dupy :D i do tego nudne :| dla mnie kilka czesci filmu to zbyt wiele... nie lubie takich kiczowatych produkcji tworzonych nie z pasji ale tylko i wyłącznie dla kasy
PS.sory za długą wypowiedź ^^
nie jesteś sama... ;] ja nie nawidze seriali! rozumiem czasem z braku interesujacego zajęcia, kiedy nie ma nic innego w tv to i jakis serial sie obejrzy.. ale najlepiej komediowy a nie jakiegoś brazylijskiego tasiemca...
mam koleżanke która czasem nie idzie gdzieś albo nie ma czasu bo jest serial... a oglada tyle seriali ze sie w pale nie miesci ;]
wkurza mnie też że ludzie z zafascynowaniem oglądają np Lostów czy taką Magde M i wciąż obmyślają co sie wydarzy.. jak czasem posłucham takiej rozmowy to zbiera mi sie na wymioty i sie ciesze bardzo ze nie wiem o co chodzi ;P sama sie nazywam Magda M więc po co mam oglądać :D
seriale są jak papier toaletowy... długie, ciagną sie w nieskończoność i są do dupy :D i do tego nudne :| dla mnie kilka czesci filmu to zbyt wiele... nie lubie takich kiczowatych produkcji tworzonych nie z pasji ale tylko i wyłącznie dla kasy
PS.sory za długą wypowiedź ^^
Ja! Nie cierpię seriali i w ogóle ich nie oglądam. Mam na myśli seriale takie wieloodcinkowe, bo zdarza mi się obejrzeć jakiś tzw. mini-serial, czyli coś, co ma najwyżej 2-3 odcinki. Oglądam też - choć nie systematycznie - Kryminalnych, ale dlatego, że nie siedzą przy stole, nie ględzą bezproduktywnie, dialog nie zaczyna się w jednym odcinku, a kończy trzy dalej, nie knują podstępnych intryg ... itd. Cieszę się, że nie jestem osamotniona w tej mojej żywiołowej niechęci do seriali. :)
kochana, nie jesteś sama! Ja też ich nie cierpię, nie oglądam, i tylko jestem zmuszona słuchać, jak znajomi/rodzina rozprawiają o kolejnych odcinkach. Przede wszystkim mówie tutaj o telenowelach i serialach typu: "m jak miłość", "na wspólnej" itp. ale za innymi też nie przepadam. Po pierwsze nie mam cierpliwości żeby oglądać każdy odcinek, a poza tym nie spotkałam jeszcze takiego, który by naprawdę mi się spodobał.
może nie to że nie lubię, ale napewno nie przepadam, nie chce mi się tak punktualnie siadać przed tv i śledzić losy bohaterów, przypominając sobie pól godziny wcześniej poprzednie odcinki nagrane na dvd
Też należę do klubu NIElubiących seriali. Nie jestem wstanie nawet obejrzeć 6 odcinkowego mini-serialu bo na 6 odcinków, 4 przegapię. Albo obejrzę już te 5 a jak przyjdzie czas na 6-ty to mi coś wypadnie i co wtedy? Przegapić ten ostatni? Omijam nawet z daleka filmy puszczane w TV w 2 częściach, wolę usiąść raz do filmu i odjeść jak się skończy.
Przy serialach jest jeszcze jeden problem, jak odcinki są np. co tydzień. Kiedyś próbowałem obejrzeć taki mini-serial o obcych (na TVN chyba) to skończyłem to oglądać na drugim odcinku bo nie miałem zielonego pojęcia co się stało w pierwszym, przez cały tydzień zdążyłem zupełnie zapomnieć kto kim jest i dlaczego. Nie dało się tego oglądać :P
Unikam więc seriali jak ognia i nie uważam się za dziwnego... przynajmniej nie z tego powodu :P
O, chyba możemy założyć Klub Ludzi Nielubiących Seriali :-) Ja sie do Ciebie przyłączam, seriale są dla mnie po prostu tanią imitacją życia, która nam w niczym nie pomaga. Wolę poczytać jakąś interesującą książkę, niz siedzieć godzinami przed telewizorem ;]
Mnie tez Zagubieni nie ruszaja ;] co mnie obchodzi banda kretynow na wyspie..;] Seriale ogladam tylko przy okazji i zazwyczaj jeden serial ogladam 1 odcinek a potem 53 xd wole filmy!!!
jesteś najnormalniejsza w świecie nie oszukujmy się seriale to przeżytek każdy lubi obejrzeć dobry film ale żeby na każdą jego scenę czekać tydzień nie dziękuje postoje z boku w końcu ilu z nas ogląda telewizje?? chociaż muszę się przyznać się że mam swoje seriale do których wracam po latach "Czterej Pancerni" ; "Pluton" ; "Kompania Braci" ale wydaje mi się ze jest to całkiem inna bajka
Kurczę, nie spodziewałam się aż tylu odpowiedzi :) to miłe, że człowiek nie czuje się obcym w tym świecie, gdzie wszyscy tracą czas na denne oglądanie tasiemców bez końca... bohaterzy się zmieniają, nawet umierają ze starości lub innego ciekawszego wydarzenia, jak np. wypadek :) ale nie można żyć życiem serialowych bohaterów (niech żyje litera "ż"!) obiecuję, że zwiedzę wszystkich, których odpowiedzi są tutaj, ale nie teraz, bo kompletnie nie mam czasu :( Zabiorę się z powrotem za mojego bloga na feriach, moje wypadają akurat od mniej więcej 15 stycznia, a do tej pory raczej się nie odezwę. Pozdrawiam wszystkich tutaj i tych innych, którzy też nie lubią seriali, ale jeszcze tu nie dotarli :)
Co do wypowiedzi Madziareski: wolę dłuższe wypowiedzi niż takie po to,
żeby kogoś "zbyć" byle jaką odpowiedzią,
a co do posta Annabele: właśnie podsunęłaś mi fajny pomysł z KLUBEM... wszystkich poinforuję o sytuacji, jaka nastąpi w bliżej nieokreślonym czasie :D
i strasznie mi się spodobała wypowiedź Morgoth :"co mnie obchodzi banda kretynow na wyspie..;] " to dobre!
Nie oglądam polskich seriali, a także oper mydlanych jakiejkolwiek produkcji. Szkoda po prostu na to czasu, a już fenomenem socjologicznym jest dla mnie przejmowanie się losem wymyślonych bohaterów. I śledzenie ich wymyślnych perypetii oraz ekscytacją, co będzie dalej. Największą dla mnie zagadką jest popularność seriali latynoamerykańskich - ich głupota jest wręcz porażająca! Przyznaję się do ogladania "Gwiezdnych wrót" (jestem fanem s-f) oraz "Dwóch i pół" (bo lubię ten typ humoru i Charliego Sheena też).
Ja to na pewno nie przepadam za serialami polskimi (jakiego gatunku by nie były), latyno, a także tymi typu "Moda na sukces" gdzie akcja toczy się łoho i jeszcze dłużej :P
Natomiast niektóre seriale lubi pooglądać. Jak jacyś bohaterowie przypadną mi do gustu, to fajnie jest przez dłuższy czas pośledzic ich perypetie. Np filmy z reguły kończą się jakimś tam happy endem, ze po długiej i żmudnej walce dana para jest razem, czy coś, ale mnie interesuje jak ich hisoria sie dalej rozwinie i to jest fajne.
Jednak serial traci u mnie punkty, gdy zaczyna się pojawiać jakiś schemat, to morderstwo, to romans, to zdrada ... No i niestety u większości seriali pojawia się to po pierwszym, może drugim sezonie ... A szkoda, bo naprawde fajnie się zapowiadały, ale cóż, chęć zbicia majątku na produkcji robi swoje ...