Wzieli byście udział gdybyście mieli taką możliwość? Nie pamiętam ile tam można wygrać, chyba 10 tys. dolarów w każdym odcinku... Ja może bym spróbowała, ale nie podobają mi się zadania związane z jedzeniem różnych syfów. Oblecha, zwłaszcza ta zakrzepła krew zapakowana we flaki. Żujesz i żujesz, bo to takie suche, że nie da się przełknąć... Jestem ciekawa czy jeśli ktoś to zje i po chwili wyrzyga to mu zaliczą?
Ja bym poszedł dla samej przygody (skok z wysokości kosztuje kupe siana a tu za darmo :D) problemem byłby właśnie te świństwa, albo pająki :/ Kiniuś ten program nie jest taki zły ;)
jest kretynski ze względu na to, ze trzeba tam jest robale :/ ale tak to ogladalam kiedys tak z nudow :D:D polsk wersja byla gowniana :|
Takie skoki czy jakieś wyczynowo-sportowe wyzwania są fajne. Ale jedzenie robali źle mi się kojarzy. To tak jakby ci ludzie się poniżali dla 50 tys. dolców, to dowodzi, że pieniądz rządzi światem. A my jesteśmy w stanie wszytko zrobić żeby je otrzymać. "Pieniądze to nie wszystko" liczy się też honor człowieka!
Wiesz... jakby nie było 50 tys $ to sporo kasy :) Dla mnie honorowe nie jest to, czy zjadasz robaka dla kasy (kiedyś chłopcy jedli dżdżownice i właśnie o honor chodziło też, tylko odwrotnie ;P) brak honoru jest wtedy, gdy zdradzasz kumpla, oddajesz się za kasę (chociaż przy tym oddawaniu się też jest różnie)... a to trzeba traktować jak zabawę i przygodę ;) Swoją drogą... jak ja bym chciał skoczyć na BUNGE (?) :D
Fakt polska wersja była do D. Oglądałem tylko kilka odcinków i szczerze mówiąc bardziej podobał mi się program na TVP o surwiwalu... tam się działo.
Ja oglądając "Nieustraszonych" nigdy nie miałam odczuć typu: ale to poniżające... Myślę, że to wręcz fajne, że uda ci się przezwyciężyć obrzydzenie. Taka mała wygrana z rekcjami własnego organizmu:) No,a to 50 tys. (dzięki Vito)) jak dla mnie jest naprawdę niezłą motywacją żeby spróbować. No i zawsze jest nadzieja, że każą mi zjeść coś nie aż tak obrzydliwego. W końcu dziewczyny z Playboya dostały tylko truskawki, po których latały muchy.
W moim odczuciu to jest poniżające i co Ci ludzie wyprawiają.Jedzenie świńskich macic i zasypywanie szczurami???To jest sprawdzanie się w chorym znaczeniu tego słowa.
No w niektórych miejscach na Ziemi takie np. jaja bawoła uchodzą za przysmak:) Warto by się tutaj zastanowić czy zjedzenie macicy zwierzęcia powinno ludzi brzydzić? Przecież wiele osób ze smakiem zjada inne części ciała zwierząt. Choćby takie udko...przecież zwierzę w swoim życiu ma okazje sobie je wiele razy hmmm...zanieczyścić własnymi odchodami:) Macica raczej kupą nie przesiąka, ale mimo wszystko uznajemy zjedzenie jej za coś wtrętnego. Myślę, że to całe brzydzenie się jest wbrew ludzkiej naturze tz. zakorzeniają je dorośli, gdy jesteśmy mali, potem my to robimy własnym dzieciom itd. W końcu plemiona żyjące w z dala od cywilizacji i całego tego kultu bycia pięknym, młodym, sterylnie czystym i nie podlegającym prawom natury mają inny stosunek do robactwa, węży itp. Czy zjedzenie szczura jest dla nas takie okropne, bo kojarzą się one z życiem w kanałach (och, tam są przecież nieczystości!)? Przecież szczur, którego dostanie do zjedzenia uczestnik "Nieustraszonych" nie został wyłowiony z gówna, a mimo to uznajemy zjedzenie go za poniżające? Ale już zjedzenie chomika nie uderzy w naszą godność, tak? Według mnie właśnie dlatego warto walczyć z tego typu obrzydzeniem.
Jest takie powiedzenie: O gustach się nie rozmawia. A co do jedzenia szczurów , to w niektórych krajach uchodzą one za przysmak, coś jaku nas bobrzy ogon. Moim zdaniem nieustraszeni to beznadziejny program. A zgłaszą się do niego chyba tylko ludzie z kompleksami, którzy chcą udowodnic sobie i światu, że tak nie jest.
"Jest takie powiedzenie: O gustach się nie rozmawia"-bez obrazy, ale uważam, że to powiedzenie jest bezsensowne. W końcu gdyby ludzie przestali rozmawiać o swoich upodobanich to na świecie zrobiłoby by się naprawde bardzo cicho... Lubisz matematykę? Podobał ci się film? Koniec z tego typu pytaniami...? Jedna sprawa to rozmawiać o tym co lubimy, a czego nie, a druga: nie szanować zdania rozmówcy, zachowywać się tak jakbyśmy zjedli wszystkie rozumy i tylko nasze myślenie uzanawać za prawidłowe.
A ble .. w zyciu nie poszłabym do ustraszonych, mój żołądek by nie wytrzymał tych przysmaczków na talerzach :| na sam widok robi mi się nie dobrze.
pozdrawiam:)
Wzięłabym udział, ale bez jedzenia tych 'syfów' (za ładnie powiedziane).
Co do wyrzygania: "musisz pokazać język... i tu opd spodem też..."
Gdyby nie żarełko, to byłoby super pojechać...
ja tez uwazam, ze jesli chodzi o przezwyciezanie strachu (nie mylic z obrzydzaniem) to luz, ale te robale?? to jest obrzydliwe. Raz widzialam jak trzeba bylo buzia wyciagac nogi kurczakow z akwarium pelnego malych larw. Rany boskie! ci ludzie byli jak maszyny, wyciagali jedno po drugim, nie zwracali uwagi na robale w uszach, we wlosach, a potem mowili, ze to na dodatek tak strasznie smierdzialo....czego sie nie robi dla kasy... no coz.. to troche smutne. Osobiscie moglabym wziac udzial, ale bez konkurencji tych wlasnie "niesmacznych"...
Nawet jak się tylko ogląda, to już się jeść odechciewa na najbliższy tydzień:/ Bezsens z tymi robalami, itd...
Za to niektóre zadania, nie związane z konsumpcją, są naprawdę fajne. Ciekawe czy uczestniczy podpisują wcześniej papierek, który zwalnia organizatorów od odpowiedzialności prawnej w przypadku jakiegoś wypadku? Myślę, że tak, bo chociaż większość zadań wydaje się być bezpieczna (uprzęże itp.) to np. nurkowanie z aligatorami to już chyba nie do końca. Były one co prawda dość małe, ale chyba wystarczająco duże by pozbawić kogoś ręki. W sumie to może usunęli im wcześniej zęby, bo z tego co zauważyłam to przed jedną konkurencją tak właśnie potraktowano węże...