CZEKAM NA CIEKAWE RECENZJE,ja wlasnie obejrzalam to poXchyba13 nigdy mi sie nie znudzi,zalewa mnie fala tesknoty jakas niewyjasniona i tesknota do takich facetow niewinnych z wiara od dziecinstwa w jedna pasje,dajacych sie zdobywac przez kobiety...ale na jak krotko?bo za chwile okaza sie ze pasja najwazniejsza w zyciu nawet od ukochanej,to problem kiedy mezczyzna nie ma przykladu w domu-ralacja-matka-ojciec tak jak glowny bohater,bo odbija sie to potem w jego przyszlym zyciu,unieszczesliwiajac kobiete w ciazy,ale sa tez oczywiscie inne aspekty tego filmu ktore mnie urzekaja...muzyka wielkie oklaski!!krajobrazy wybrzezy,czyli zdjecia,ale przede wszytskim ten aktor o ktorym pisze z usmiechem tak rozwalajacym ze zapadam sie pod ziemie;-) hihi .....
skad we mnie tyle romantyzmu?zgine w otchlani wielkiego blekitu jeszcze raz...
Cóż, "Wielki błękit" oglądałam wtedy, kiedy był naprawdę trendy i nie można było go nie obejrzeć. Nie jest to film mojego życia - jak w Twoim wypadku.Owszem, podobał mi się. Nadal uważam, że jest to chyba najlepszy - obiektywnie rzecz biorąc - film Luca Bessona (chociaż osobiście wolę "Piąty element"...). Muzykę robił wytrawny fachura, więc musiała Ci się podobać. Zresztą on zawsze pisze do filmów odpowiednią muzykę. Fotki urzekające, fakt. Ale jedyny aktor. który tam dla mnie istniał był... Jean Reno! Tam go widziałam po raz pierwszy i od razu go zapamiętałam. A odtwórca głównej roli przepadł jak sztabka mydła w... Oczywiście, znawcy filmu francuskiego może go jeszcze gdzieś zarejestrowali... Dla mnie "aura tajemniczości" (czyli mało gadania) oraz zniewalające uśmiechy to za mało, jak na wielkie aktorstwo. Sorry.
Wielki błękit widziałem kilkadziesiąt razy, ale do dziś nie potrafię powiedzieć co mnie w nim urzekło. Może to piękne zdjęcia, może tęsknota do przygody, do bezkresnych głębi, do czegoś, co trudno sprecyzować. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie przyjaźń między głównymi bohaterami, nie idealna, ale głęboka i do końca, podobnie jest z relacjami Enzo i jego brata, podobać się może też szacunek dla rodzicielki.
Muzyka, istotnie, jest świetna, a na dokładkę pani Vargas.
Dodam, że preferuję tą krótszą wersję, pozbawioną akcentów komediowych.