nie "Kolekcjoner kości" a "Kolekcjoner" (Kiss the Girls z 1997), ten sam film leciał wczoraj, średnio mi się podobał, zawiodłam się na historii, nie była ani zaskakująca ani wciągająca
Według mnie "Kolekcjoner" był i tak dużo lepszy od "Kolekcjonera kości". W tym drugim było beznadziejne zakończenie, w pierwszym jeszcze znośne.
Zgodzę się. W "Kolekcjonerze kości" zakończenie psuje wszystko - te motywy mające wyjaśniać działanie mordercy, nie mówiąc już o tym, że domyśliłem się kto jest zabójcą, kiedy na moment pokazał się a potem znikął z planu ten młody... - no może nie będę spoilerował :)))
"Kolekcjoner" z dobrą rolą M. Freemana to bardzo sprawny kryminał i niezłe kino - jeśli nie będziemy porównywać go z dziełami typu "Siedem" czy "Milczenie Owiec".
rzeczewiście w "Kolekcjonerze kości" zakończenie było koszmarne, ale ten filme miał klimat i trzymał w napięciu.