Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję
Relacja

DWA BRZEGI: Artystka obecna

autor: Maciej Łuka, Michał Walkiewicz / 04-08-2012 09:40
Przedostatniego dnia festiwalu porozmawialiśmy dla Was z Jakubem Gierszałem, wschodzącą gwiazdą polskiego kina i odtwórcą głównej roli w filmie "Yuma" Piotra Mularuka, a w kinowym namiocie nadrobiliśmy głośny dokument Matthew Akersa o legendzie performance’u – Marinie Abramovic.



1:1

Artysta, który już za życia stał się ikoną, powinien mieć się na baczności. Na początku ktoś taki burzy pomniki. Potem zaczyna je stawiać. Z Mariną Abramovic jest inaczej, bo choć "babcia performance'u" mogłaby już odpuścić i żyć własną legendą, to wciąż nie podnosi nogi z gazu. Przesuwając granice tego, co w sztuce dozwolone i tolerowane, Serbka nie czuje potrzeby nadbudowywania swojej artystycznej strategii zabiegami mitotwórczymi. Wie doskonale, że zrobi to za nią zarówno jej środowisko, jak i publiczność.   



Reżyser filmu, Matthew Akers, próbuje odlać ją w brązie, ale Abramovic nie chce mu na to pozwolić. Swoją rolę w filmie określa precyzyjnymi monologami. Mówi o tym, że zmęczyło ją skandalizowanie i jednym zdaniem zwraca uwagę na nadużycia, których dopuszczają się interpretatorzy jej twórczości. Mówimy o kobiecie, która witała gości weneckiego Biennale, czyszcząc stos zwierzęcych kości i wyśpiewując rytualną pieśń odrodzenia albo czesała włosy tak długo, aż na jej głowie pojawiły się krwawe kratery; o artystce, która najpierw zjadła łyżeczką kilogram miodu i zapiła go litrem czerwonego wina, potem wycięła sobie żyletką na brzuchu pięcioramienną gwiazdę, a następnie biczowała się do granicy bólu, aby w końcu odpłynąć z wyczerpania na wielkim lodowym krzyżu. Więc kiedy Marina twierdzi, że znudziło ją skandalizowanie, to wie, co mówi.  

"Artystka obecna" to na poły biografia, na poły zapis nowego performance’u w nowojorskim Muzeum Sztuki Współczesnej. Zarówno tę pierwszą, jak i drugą sferę w pełni kontroluje Abramovic, która wydaje się nie pasować do dość ckliwej i czołobitnej narracji Akersa. Wrażenia płynące z ich starcia są jednak ciekawe – tak jakby każde z nich chciało obronić swoją "działkę" (Akers – dramaturgiczny i narracyjny żywioł kina, Abramovic – estetyczną "czystość" swojego performance’u).

Ich odmienne wrażliwości spotykają się w nowojorskim muzeum, gdzie Marina ustawia dwa krzesła i przez trzy miesiące podejmuje gości. Nie mogą oni wykonywać żadnych ruchów, nie mogą nic mówić, a jedynie patrzeć jej w oczy. To nawiązanie do realizowanego w latach 80. projektu "Night Sea CrossingWtedy Abramovic siedziała przy stole w milczeniu naprzeciw swojej wielkiej miłości, niemieckiego performera Ulaya. Najpierw przez kilka godzin, potem przez trzy dni, wreszcie – przez dwa tygodnie.

Marinę odwiedzają kolejni fani, otwierając jednocześnie opowieść na kolejne społeczne i kulturowe konteksty (świetny jest "epizod" z zadowolonym z siebie, narcystycznym Jamesem Franco). W końcu pojawia się sam Ulay. Dzieje się wtedy rzecz niebywała i niemierzalna. Empatyczny wyraz twarzy Mariny kontrapunktuje nie tylko wielką historię miłosną, ale i konflikt wielu pomysłów na sztukę. Przez sekundę widzimy całe jej doświadczenie, wszystkie jej maski i role, skumulowane w jednym spojrzeniu. I jest to jeden jedyny moment, w którym nie sposób odróżnić kina od performance’u.


Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

powiązane artykuły

Najnowsze Newsy