Alicja Bachleda-Curuś

6,6
8 909 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Alicja Bachleda-Curuś

Wielu amerykańskich (chociażby Johnny Depp), brytyjskich (Emma Thompson), francuskich (Ludivine Sagnier) aktorów zapytanych o życie (Depp) i karierę (Thompson i Sagnier) w Hollywood wypowiada się o tym z wyraźną niechęcią. Depp twierdzi, że życie w USA, zwłaszcza w Los Angeles jest bardzo niekomfortowe i dość niebezpieczne. On sam jako Amerykanin wielokrotnie powtarzał, że nie zamierza tam żyć i wychowywać dzieci, bo dla niego Stany są jak jeden wielki McDonald. Utalentowane, wspomniane wcześniej Thompson i Sagnier, nie wyobrażają sobie robić karierę i kręcić filmy w Hollywood, pozostając wierne odpowiednio brytyjskiemu i francuskiemu kinu. Oczywiście są to tylko 3 przykłady, starałam się wybrać po jednym z każdego większego kraju, lecz możnaby wiele innych takich osobistości jeszcze wymienić chociażby z Hiszpanii, Niemiec, Włoch itp. Nie to jest jednak treścią mojego wywodu, więc na tych 3. osobach pozwolę sobie zakończyć. Zastanawia mnie jednak ta kwestia od początku... Co sprawia, że większość dobrych aktorów unika od jakiegoś czasu Hollywood i samych Stanów? Co stoi za tym, że aktorzy amerykańscy wyprowadzają się masowo z Los Angeles (np. Sarah Jessica Parker) i przenoszą do Nowego Jorku, tłumacząc, że wolą hałas wielkiej nowojorskiej metropolii, która nigdy nie zasypia niż sztuczność i plastik Los Angeles? Co sprawia, że aktorzy z Europy wolą zostać tu i robić kariery na skalę europejską kręcąc mniej znane, niszowe wręcz filmy, ale dobre artystycznie zamiast hollywoodzkie superprodukcje kręcone z rozmachem? A nasza Ala od wielu lat z przekonaniem tłumaczy w wywiadach, że Nowy Jork jest dla niej okropny, że tylko w Los Angeles czuje przestrzeń i swobodne życie... Niestety od wielu lat kreuje się tendencja "antyhollywodzka". Wielu aktorów świadomie odwraca się od wzgórz Los Angeles, coraz częściej inwestuje w kino niezależne, niekomercyjne, w teatr, rezygnuje z pojawienia się na ceremonii rozdania Oscarów, które mimo, iż są najsłynniejszą filmową nagrodą, tak naprawdę nie znaczą nic. Aktorzy, którzy szanują swój talent, którym zależy na szlifowaniu go, na udziałach w czymś co jest zwyczajnie dobre unikają Hollywood, nie jest to dla nich celem samym w sobie, spełnieniem marzeń. Nie marzą o karierze, poklasku, chcą mieć swoją wierną publiczność i efekty pracy, których nie musieliby się wstydzić. A Alicja? Jakby w opozycji do nich uparła się na karierę w Hollywood... Owszem, ma ambicje, to dobrze... Ale mam wrażenie, że szuka niestety takiego taniego poklasku. Podobnie jak inna nasza rodzima "gwiazda" - Weronika Rosati, uparła się na Hollywood, na masowość, na komercję. Co daje Hollywood? Filmy, z których tylko niewiele wartych jest uwagi, swoisty luksus, brak prywatności, a co za tym idzie szybki status gwiazdy. Dalej wielkie gaże za role, zaproszenia na gale, sławni kochankowie... Ale w tym Aliicja już przecież ma doświadczenie... Na pewno zaraz się posypią na mnie gromy, że jestem zwyczajnie zazdrosna lub zgorzkniała w swym małym, nijakim życiu i stąd ten komentarz. Nic z tych rzeczy. Na początku, gdy Alicja zaczynała karierę bardzo jej kibicowałam. Wydawała się bardzo skromną dziewczyną, która może odnieść sukces. Miała pozycję w Polsce, próbowała sił za granicą, co prawda w nienajlepszych niemieckich filmach, ale wyrobiła sobie tam markę i nazwisko. Czekałam na jakieś świetne propozycje z Wlk. Brytanii, bo przecież język zna świetnie, lub z Francji, bo skoro zna 3 języki to nauka czwartego nie powinna być problemem. Potem może doświadczenie z jakimś teatrem, a potem kariera rasowej europejskiej gwiazdy, która tylko czasem kręci filmy w Hollywood, ale nie jest to jej priorytet, taka nasza rodzima Monica Bellucci. Niestety tak się nie stało, Ala wymarzyła sobie Hollywood i karierę w innym tego słowa znaczeniu. Tyle lat nam tłumaczyła w wywiadach o tym, jaką to chce być dobrą aktorką, ale chęć zaistnienia w Hollywood i istne wielbienie Los Angeles sugerują jedno - Ali nie zależy na byciu dobrą aktorką, chce być gwiazdą, wielka gwiazdą uwielbianą i podziwianą i jak to gwiazda zaszczutą przez media i paparazzich, I to zostać nią jak najszybciej, nie przebierając w środkach - jakiś mały skandalik, dziecko... Choć na temat jej życia prywatnego wolałabym nie wchodzić, bo nie wiadomo jak było. Jednak to "co było" i tak wywołało u mnie niesmak. Jednak co by nie było życzę jej tej kariery, skoro jest taka zdeterminowana, to na pewno jej się to uda, życzę jej nawet Oscara. Nie ma co prawda wielkiego talentu, ale czy Oscary są przyznawane za talent? A więc na tę nagrodę ma wielką szansę. Życzę jej tego, żebyśmy w końcu mogli powiedzieć, że mamy swoją gwiazdę w Hollywood, że Alicja to najsłynniejsza Polka w Hollywood. Cóż, skoro większość krajów ma swoich przedstawicieli w hollywoodzkim światku to i my możemy mieć taką Alicję. Tylko co z tego? NIC. A ja czekam z utęsknieniem na jakąś inną polską gwiazdę, o której będzie można powiedzieć, że jest aktorką przez duże A, aktorką z krwi i kości, prawdziwą aktorką europejską, która tylko czasem flirtuje sobie z Hollywood.

Johanna

proste - Nowy Jork to inter metropolia, a Los Angeles to wiocha, która tylko na filmach wygląda fajnie, ale to dalej wiocha na pustynii i Alicja może nie chce mieszkać w syfie (pojedź tam to zobaczysz, owszem NY to też syf i smród sików, ale nie aż taki jak LA)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones