Nie moge powiedzieć, że Daniel Radcliffe to zły aktor. Lecz jest strasznie nijaki kiedy chodzi o emocje. A szczególnie o gniew. Wyszło to w piątej cząści w scenie oskarżania przyjaciół o nie komunikowanie się z nim podczas wakacji. Daniel zagrał to bez zaangażowania, jakby to recytował.
Kto czytał książke wie, że pod jej koniec Harry oskarża dyrektora o smierć Syriusza Blacka. Myśle, że ta scena nie pojawiła się w filmie przez braki w aktorstwie Radcliffe'a. Jaka jest wasza opinia?
A ja mysle troche inaczej. Harry filmowy i Harry ksiazkowy to dla mnie dwie rozne bajki. Chodzi mi o sama postac. Harry ksiazkowy jest o wiele bardziej wybuchowy, nieco zarozumialy, bardziej cwany, nerwowy tez...Harry filmowy z kolei jest troche wieksza sierota, ze tak si e brzydko wyraze...Raczej rzadko pyskuje, o wiele rzadziej sie denerwuje, nie wychyla sie tak bardzo jak w ksiazce. I chyba tego sie trzymaja - nie uwazam, zeby to bylo przez braki w aktorstwie Radcliffe'a. Zeby nie bylo, ze go bronie - bo chociaz mi on pasuje do HP, to jakos nie uwazam, zeby byl wybiny (acz dobry jest, coraz lepszy na pewno). Po prostu juz od 1 czesci widac wieeelka roznice pomiedzy Harrym a Harrym :) Opisana przez Ciebie sytuacja, co H. sie wkurza na przyjaciol, ze sie do niego nie odzywali: Filmowy Harry bardziej przyjmuje postawe stoika - on sie denerwuje w srodku, ma wieksze poczucie winy, jest bardziej malomowny i nie trabi naokolo, ze wszytsko musi zrobic sam :) Mysli cos bardziej na ksztalt: 'Nie pisali? No to nie pisali...Moze i lepiej, bo po co ich wciagac w mpoje problemy...' blablabla...;)
A jesli chodzi o scene kiedy obwinia D. o smierc Syriusza? Tu tez mi sie wydaje, ze kontakt Harrego z Dumbim w ksiazce i filmie jest inny. I to tak wlasnie podobna sciezka idzie.
Nie wiem, takie moje zdanie.
Ale ja tam nie wiem...:>