Choć nie tylko on jeden. I w Polsce mamy takie jednorazówki, które zdobywają fortunę leżąc wygodnie na plecach czytając scenariusz do kolejno powtarzającego się życiorysu swojej postaci (pionierka Kaja Paschalska - tyle, że przy niej można zaobserwować tylko jedną produkcję :)).

Radcliffe nie ważne co by zrobił i tak zostanie niewolnikiem jednej roli. A kiedy zerwie z rolą Harry'ego to bym raczej nie płakał. Promocja filmów będzie się odbijać szerokim echem przynajmniej przez najbliższe 50 lat. No chyba, że ktoś szybciej przebije Rowling, ale ostatecznie bym aż tak na to nie liczył. Więc kasa z promocji jego gęby na gadżetach będzie płynęła i płynęła.
Szkoda, bo trudno zaliczać kogoś do najbogatszych nastoletnich aktorów świata, podczas gdy gra to samo od lat.

Dopóki Radcliffe nie zagra przekonująco psychopatycznego seryjnego mordercy o perwersyjnych upodobaniach raczej nie ma co liczyć na rozwód z Harrym. Zresztą i tak by nigdy takiej roli nie dostał. Jakby dzieciaki miały kupować gadżety z Radcliffem, który właśnie odgrywa okropności na ekranie, umarłaby cała iluzja i komercja Pottera... O ironio! Toż to genialny pomysł. Ale niestety niewykonalny.

Pozdrawiam!