podawać swoje typy
Moje typy to:
1) Huhg Laurie (House)
2) Michael C.Hall (Dexter)
3) Robert Downey Jr. (Sherlock Holmes i Ironman)
Ale masz ograniczony gust filmowy...Jeszcze dużo dobrych aktorów nie widziałeś, więc nie układaj Top jeśli nie masz z czego...
a ty masz raczej ograniczony rozum skoro nie widzisz że pytam o wasze zdania. O gustach się nie dyskutuje, lecz to chyba też wina tego rozumu
A ciekawe czemu o gustach się nie dyskutuję? Masz ograniczony gust i nic na to nie poradzisz. Musisz dojrzeć i dopiero wtedy układać Top...
ułożyłem to by poznać wasze zdanie na temat aktorów a nie na temat mojego gustu o którym nie macie zielonego pojęcia. Wiem co chcesz dalej napisać że na podstawie mojego top można stwierdzić że mam "ograniczony gust". Niezależnie od tego ile filmów oglądniesz i ile seriali, jedne rzeczy się podobają inne nie. Nie zamierzam poddawać się presji innych że np. teraz już nie ma dobrych aktorów. Jak dla mnie są.
nikt nie powiedział, że nie ma. po prostu to nie są ci, których wymieniłeś. chyba, że gdzieś mi umknęła śmierć pacino, nicholsona, etc, którzy, poza tym, że są powszechnie uważani za elitę w tej kwestii, to są o wiele lepiej, że tak powiem, łatwiejsi do sprawdzeni i ocenienia, ze wzgledu na filmografie i bogactwo ciekawych, rozmaitych, ierwszoplanowych ról. a z twojej trójki wymierny jest raczej tylko downey jr.
a o gustach się nie dyskutuje może dlatego że każdy jest inny i ma inne
poglądy, a że istnieją ludzie którzy próbują wtopić się w tłum i być kimś
takim jak inni to nie moja wina. Kiedy był ten szał na House'a , każdy
lubił Lauriego , teraz na forum wszyscy go nie znoszą bo taka jest teraz
moda. :/
To o czym, za przeproszeniem, mielibyśmy rozmawiać? O pogodzie - to wejdź
na onet. Chyba po to jest ten serwis, aby wymieniać się poglądami i
opiniami na temat swoich ulubionych filmów i aktorów, najlepiej z
uzasadnieniem, a nie "Podoba mi się i już, o gustach się nie dyskutuję".
No wiesz.. porównujesz Roberta Downeya Jra z jakimiś serialowymi popychadłami? Nóż się w kieszeni otwiera. O ile "geniuszem aktorskim" rzeczywiście można nazwać RDJa (choć jak widzę, obejrzałeś tylko 2 jego najnowsze filmy;), to na pewno nie jakichś dwóch panów, którzy grają ciągle to samo w serialikach. Trochę rozsądku, kolego!
A ja wiem, że jest wielu dobrych aktorów, ale uważam, że powinno się tworzyć osobny ranking dla takich, którzy się już wpisali w kinematografię czymś szczególnym i są już, że się tak łagodnie wyrażę, w końcowej fazie (nie znaczy to, że się wypalają, tylko że po prostu przekroczyli pewien wiek, lub co gorsza nie żyją).
Z Lauriem faktycznie zetknęłam się pierwszy raz dzięki House M.D., ale mam to do siebie, że jeśli jakiś aktor wpada mi w oko, czy tam dzięki grze, czy dzięki urokowi osobistemu - szukam jego filmów i oglądam je. Po obejrzeniu kilku perełek, takich jak wspomniana niżej Czarna Żmija, czy kilku odcinków A Bit Of Fry And Laurie, po pociesznym uśmiechu w stronę Stewarta Malutkiego czy 101 Dalmatyńczyków... Zdecydowanie mogę i jestem w stanie stwierdzić, że Hugh jest świetnym aktorem i spokojnie zasługuje na wysokie miejsce. Poza tym na podziw zasługuje też jego wszechstronność: jest nie tylko dobrym aktorem, ale i dobrym pisarzem (czytałam Sprzedawcę Broni), wokalistą i muzykiem (Band from TV czy występy z A bit of...)... Można by wymieniać i wymieniać, więc zdecydowanie zasługuje na wysokie miejsce.
Co do typowego rankingu... Tego, którego wspomniałam na początku, tworzyć nie będę - tak, oglądałam jakąś część filmów z ubiegłego stulecia, nie uważam by filmy czy aktorzy byli w czymś gorsi, jednak przedmiotem mojego zainteresowania jest kino współczesne, i mogłabym stworzyć ranking (bez miejsc jednak, bo na taką klasyfikację potrzeba więcej namysłu, niż podczas pisania jednego komentarza) właśnie z aktorów mniej lub bardziej popularnych obecnie, którzy moim okiem mogliby się w takim rankingu znajdować.
Więc w kolejności losowej wybrałabym: Hugh Lauriego, Roberta Downeya Jr.'a, Keanu Reevesa, Jima Carreya, Toma Cruise'a, Ryana Reynoldsa, czy Bruce'a Willisa. Zastanawiałam się też nad Colinem Farrelem.
No, ale to wciąż tylko moje zdanie ;)
Nie no serio ? Wiem że temat jest idiotyczny , ale też trzeba być idiotą żeby nie skumać o co chodzi.
Te parę zdań, które napisał autor nie są szczytem wybitnego umysłu , ale żeby zajarzyć że chodzi o role geniuszy a nie o geniusz aktorski też nie trzeba być wybitnym umysłem.
Jak dla mnie Tony Shalhoub i jego Mr.Monk to całkiem niezły popis aktorski , szczególnie w pierwszych sezonach.
No ale , idioci to część tego świata - gdyby nie wy nie byłoby Monthy Python'a !
THANKS !!
Ops, faktycznie... Ale widzę, że nie tylko ja tutaj nieuważnie przeczytałam temat... Można go było sformułować jakoś wygodniej.
My failure.
Ludzie kolega chciał tylko wyrazić swój pogląd, on lubi Hugha Lauriego , wy
możecie lubić kogoś innego, ale wydaje mi się że wielu z was "koneserów"
kina próbuje być oryginalnym na siłę.
Ja tam się nie czuję ani znawcą, ani koneserem, ani żadnym innym ważniakiem ;) Oryginalności przeważnie nie lubię, bo rzadko kiedy jest prawdziwa i twórcza, a może i prawdziwie twórcza. ;)
jesli chodzi o serialowych geniuszy:
1) Monk - Tony Shalhoub
2) Scofield - Wentworth Miller (first seson)
3) Dexter - Michael C. Hall
tych filmowych jest troszke więcej ;)