Aktor wcielil sie w zlozona postac Sledge'a - chyba najbardziej dynamicznego bohatera miniserialu. Wedlug mnie znakomicie pokazal metamorfoze szczegolnie wewnetrzna, psychiczna tej postaci.
Kto by pomyślał, Joseph jest genialny jako John Deacon, równie skromny, schowany za kompanami, o tym co myśli/czuje mówią jedynie gesty mimiczne, ale jak zariffuje na gitarze "another one bites too dust", dostaje się gęsiej skórki!