Familiada familiadą, jego żarty żartami, ale osobiście go cenie jako aktora. Ma kilka ról, które można nazwać wręcz znakomitymi.
Najbardziej podobał mi się jako:
1 Władysław Niwiński z serialu "Polskie drogi"
2 Józef Tolibowski z "Nocy i dni"
3 Siwy z "Kolumbów"
4 karciarz Denel z "Wielki Szu"
5 Sasza Piłatow z "Ekstradycji 2"
6 cyrkowiec Adam Kunce z 07 zgłoś się"
7 David Mayer z telenoweli "W labiryncie"
8 Paweł Odrowąż z "Czarnych chmur"
Ciekawe role drugoplanowe miał również w "Zabij mnie Glino", "Sezonie na Bażanty", "Czterdziestolatku", "Kameleonie", "Asie", "Świecie według Kiepskich"
Pamiętajcie, że na "Familiadzie" jego dorobek się nie kończy...
Tu nie chodzi o to, że on w niczym dobrym nie grał.
Raczej o to, że szanujący się aktor ma problemy z prawidłową wymową, drewniane poczucie humoru (jak słowo daję, ktoś choć raz mógłby mu za kulisami powiedzieć jak powinien "zagrać" opowiadanie dowcipu, bo tej umiejętności pan Strasburger nie posiada wcale) i prywatne natręctwa. Aktor powinien kreować za każdym razem inny wizerunek. Tymczasem mam dziwne przeczucie, że on niestety nie gra prowadzącego program, tylko przychodzi do "Familiady" ze swoją (bardzo zgrzebną) prywatnością. I magia znika.