Słyszałem, że mu coś dali. No wiesz, za to, że się tak "wygłupił". Ktoś mi mówił, że nazywają to chyba... hmm, niech się zastanowie - "pininondze" czy "pieniądze" - jakoś tak. Podobno dali mu troche tego a on zagrał. Straszne co sie wyprawia na swiecie.

Ja tez bym chcial troche tych "pieniedzy"... ;)

Tajemnicze pieniendze! O.o A jaką ma to wartość? Czy nie tego szukał Morfeusz przez całe życie?

Dlaczego myślisz, że się wygłupił w Matrixie? Nie zgodzę się z Tobą.
PS. Najlepsza jego rola to Otello. Genialnie zagrał.

Możesz rozwinąć wypowiedź? Czy jesteś jedną z tych osób, które potrafią stwierdzić, że ktoś zagrał beznadziejnie czy też w beznadziejnym filmie, a gdy przychodzi do przedstawienia argumentów, to się ośmieszają?

Według mnie w Matrixie wypadł całkiem nieźle. I teraz kwestia czy źle oceniasz film czy jego grę aktorską? Jeżeli jednak uważasz, że to Matrix jest beznadziejny, a nie Fishburne, to warto by to sprecyzować.

Ps. A tak apropo to uważam pierwsza cześć Matrixa za zankomity film. Szkoda, że z drugiej i trzeciej części wyszło fabularne gówno obrobione efektami specjalnymi.