Pamiętam jakby to było wczoraj, kiedy jakieś 10 lat temu zobaczyłem go pierwszy raz, w "Co
gryzie Gilberta Grape'a" (swoją drogą świetnym filmie), gdzie zagrał świetną rolę. Potem były
"Titanic", "Romeo i Julia", czy "Niebiańska plaża", w których moim zdaniem Di Caprio zagrał
praktycznie tak samo. Co nie znaczy że źle, tylko już zdecydowanie mniej brawurowo. No, ale
cóż oczekiwać, jeśli dostawał takie postacie.
Następnie ciekawa rola w "Złap mnie, jeśli potrafisz", potem rewelacyjne kreacje w "Infiltracji",
"Wyspie tajemnic", czy "Incepcji". W tych ostatnich latach widać ogromne, ogromne dojrzenie
DiCaprio nie tylko jako aktora, ale też mężczyzny. No i ostatnie "Django", w którym Leonardo
również zagrał rewelacyjnie. Patrzeć, jak przez te 20 lat artysta rozwija się z "dzieciaka" w tak
dojrzałego i kompletnego aktora to niesamowite uczucie! :)
Wiem, że Ameryki nie odkryłem tymi przemyśleniami. Nie zrobię tego również mówiąc, że
Leonardo DiCaprio jest jednym z najlepszych aktorów "młodego pokolenia" i może zostać
wybitną postacią w kinematografii. Ale myślę, że warto jest dzielić się przemyśleniami nt. tak
świetnego artysty, jakim jest Leonardo.
Pozdrawiam!