ale uważam, że świetnie i konsekwentnie wybiera swoje role. Powoli przejmuje stery mojego ulubionego aktora. Jest w biznesie praktycznie od dziecka, a nie ma na swoim koncie nawet 40 filmów, za to te, w których zagrał, wszystkie są przynajmniej na dobrym poziomie, a większość to rewelacyjne kino.
Dla porównania, Tom Cruise - do "Zakładnika" - rewelacyjna filmografia. Potem coraz gorzej, a ostatnio to same s-f gówna.
Brad Pitt z kolei (chociaż jest moim ulubionym aktorem) powinien skupić się na produkowaniu filmów. W ostatnich filmach zauważyłem bowiem, że już nie gra - to po prostu Brad Pitt, który zmienia fryzurę i recytuje poprawnie swój dialog. Od Bękartów ma praktycznie ten sam grymas twarzy. Moim zdaniem nigdy nie zbliży się już poziomem gry do swych najlepszych kreacji - w Dwunastu małpach, Siedem, Podziemnym kręgu, Przekręcie, Zabójstwie Jessego Jamesa ..., Babel.
Po prostu dzieciaki oraz rola producenta zabierają mu czas na zbudowanie ciekawej roli. Dlatego odrzucił role wymagające poświęcenia - we Fighterze oraz Witaj w klubie.
Mam jednak nadzieje, że DiCaprio nie pójdzie w ślady Cruise'a. Wiadomo, że z większośc aktorów z wiekiem zaczyna się rozdrabniac:
Wspomniany Cruise, Depp, a im starsi wiekiem to Douglas, Freeman, nawet De Niro i Pacino.
Na szczęście DiCaprio jest jeszcze producentem. Oby w chwili, kiedy zacznie brakowac dla niego ciekawych ról, po prostu stanął po drugiej stronie kamery (jeżeli czuje się na siłach spełnic jako reżyser), albo będzie tylko produkował filmy. Wtedy zostałby zapamiętany, jako aktor z najlepszą filmografią w historii kina.
pewnie nie, oscary akurat i tak nominacje za nazwiska od dawna przyznają. Brad za Buttona pffff??
Ale po Moneyball myślałem, że wchodzi w taki dobry okres do grania, odrzucając łatkę /przystojniaka/, bo wg tego był głównie obsadzany, a zyskuje wiele możliwości tworzenia głębszych ról jakiś ojców, doświadczonych ludzi. Zobaczymy, czy w tę stronę pójdzie. Moneyball było jakąś namiastką tego, co chciałbym w jego wykonaniu widzieć
Brada akurat wysoko cenię jako aktora. Widziałem jego wszystkie filmy, i własnie uważam, że nie opierał swojej kariery na wyglądzie, a starał się dobierac zróżnicowane rolę. Oczywiście miał kilka wpadek - The Mexican, Ocean's Twelve, Mr&Mrs Smith, czy Troja (chociaż Troja nie była taka zła jako całośc).
No ale zagrał w takich filmach, jak Siedem, Dwanaście małp, Podziemny krąg czy Jesse James, i osobiście uważam, że za trzy podane przeze mnie ostatnie pozycje zasłużył sobie na Oscara.
no jasne, ja nie mówię, że nie; ale stereotyp głównie istnieje na przykładzie Troi. Siedem niezła rola, taka nie jego, szaleniec; Fight Club to rzeczywiście dobra rola. Czy nominacje? hmm
No wiesz, jest to rola kultowa. Postac Tylera Durdena już przeszła do kategorii ikony kina, obok postaci takich jak: Jack Sparrow, Don Corleone, Leon Zawodowiec; ale z drugiej strony - nie znam się na ocenianiu czyjejś gry aktorskiej. Nie jestem krytykiem filmowym; dla mnie bynajmniej była to rola godna Oscara.
no to są takie akademickie dyskusje, mega subiektywne, każde odczucie może być inne. Pozdrawiam i życzę Bradowi dobrego doboru ścieżki aktorskiej.