Miałam okazję 'odświeżyć' sobie "Co gryzie Gilberta Grape'a", "Chłopięcy świat", "Przetrwać w Nowym Jorku" i "Pokój Marvina" i ubzdurało mi się coś takiego... Może to wina bardziej sensacyjnego ostatnio repertuaru Leonarda, może role dojrzalszych mężczyzn nie przewidują uwolnienia drzemiącej w nim ekspresji? A może tylko mi się wydaje.