No masz rację, zawsze byli dużymi dziećmi. Może znalazła spośród setki bujających w obłokach tego jednego, który jest realistą.
Zakochanie nie polega na znaniu danej osoby. Po angielsku dobrze to brzmi : fall in love czyli upadać w miłość. Czesto jest tak, że kogoś zobaczymy i nas czym oczaruje, zahipnotyzuje i się w nim zakochujemy. Zakochanie jest przedewszystkim związane z fizycznością. Wiekszość ludzi pisze, że się w niej zakochało i to jest właśnie odzwierciedlenie tego, że zauroczyła ich pod względem fizycznym. Ja bym w życiu nie napisał, że ją kocham bo jej nie znam a kochanie kogoś i bycie w kimś zakochanym to dwie inne sprawy. Mam nadzieję, że zrozumiałaś z tej troszkę chaotycznej wypowiedzi o co mi chodzi. Jakby co to pytaj ja chętnie odpowiem.
Pozdrawiam.
Jak najbardziej, jednak nie podzielam Twojego zdania, gdyż idąc tym tokiem rozumowania oznaczałoby to, że w np. brzydkiej osobie nikt się nigdy nie zakocha. I dla mnie zakochanie się to pierwszy etap do kochania. To, o czym Wy mówicie, to czysty pociąg fizyczny, a być może małe zauroczenie.
Wiesz pojęcia piękna i brzydoty są względne. Ja się kiedys np: zakochałem w dziewczynie o której wiekszośc mówiła że raczej piękna to nie jest. Zakochanie zazwyczaj zaczyna się od pociągu fizycznego ale jest też związane z tym co np: jakaś osoba zrobi, powie itd. Zakochanie to oczywiście pierwszy etap do kochania (przedrostek "za" który ja odczytuję jako "zanim") - tu się z Tobą zgadzam w 100 procentach. Jednak zakochanie to są emocje a miłość to uczucie. Oczywiście nie mówię, że w zakochaniu nie ma uczuć a w miłości emocji co to to nie.
A co do przypadku Marty i w niej zakochania to tu oczywiście jest fascynacja jej fizycznością.
Pozdrawiam.
No właśnie- fascynacja jej fizycznością- o to mi chodziło. Ja tam mam taką fascynację co dwa dni:-) Pozdrawiam
ja akurat nie zaliczam się do grona zakochanych i zauroczonych... tylko stwierdzam, że jest jedną z najpiękniejszych polskich aktorek... i tyle.