W "Grzechu" nie ma miejsca na ekstazę, to niemal wyłącznie udręka. Michał Anioł w wybitnej kreacji Alberto Testonego miota się, płacze, krzyczy i jęczy, rozerwany między absurdalnymi wymaganiami swoich panów a prawdziwym powołaniem artysty. Andriej Konczałowski kręci tę niby-biografię z bezczelnością właściwą tylko starym europejskim mistrzom: bardziej od spójnej historii interesuje go rozedrgana psychika rzeźbiarza, którego talent może i pochodzi od Boga, jednak życie pełne jest ziemskich bolączek.
Historia starzejącego się dziennikarza, który przemierzając ulice Wiecznego Miasta, wspomina swoją pełną namiętności, acz bezpowrotnie utraconą młodość.
Enrico jako sekretarz głównej partii opozycyjnej rzuca nagle wszystko i ucieka do Paryża, by odszukać kobietę, z którą kilka lat wcześniej miał romans. Tymczasem pozostawiona sama sobie żona prosi o pomoc jego brata bliźniaka.
Gdy jej ostatni chłopak postanawia zostać księdzem, młoda kobieta porzuca wszelką nadzieję na miłość i z niechęcią zgadza się na zaplanowanie ślubu siostry.