Nieco podobny do Viggo Mortensen. Co do aktorstwa, dobrze wciela się rolę. Trochę ograniczona mimika, może stwarzać podobieństwo ról. Z drugiej strony, charakterystyczna gra pozwala łatwiej przewidywać jej poziom.
Jakoś nie widzę podobieństwa, ale co chwilę ktoś pisze, że Fassbender jest do kogoś podobny, więc żadne porównanie mnie już nie zdziwi.
Ograniczona mimika? Podobieństwo ról? Co Ty w ogóle piszesz? Fassbender ma bardzo rozbudowaną mimikę, właśnie w przeciwieństwie do wielu współczesnych tzw. genialnych aktorów potrafi grać twarzą. Podobieństwo ról jest niewielkie. Każda postać wykreowana przez Niego jest inna i inaczej zagrana.
Ale masz rację, poziom gry Fassbendera łatwo przewidzieć. Łatwo przewidzieć, że będzie jak zwykle fantastyczna.
Nie wypowiadałem się w Twoim imieniu. Najwidoczniej nie dostrzegasz tego co ja lub zwracasz uwagę na inne rzeczy w rysach twarzy. Dla mnie podobieństwo jest dość wyraźne, szczególnie w ruchu.
W moim odczuciu gra bardzo podobnie w różnych filmach. Widocznie ciężej mnie oszukać. Choć jest to normalne w postrzeganiu przez kobiety, że łatwiej ulegają złudzeniom wzrokowym. Być może tego to sprawka.
A czy ja mówię, że wypowiadałeś się w czyimś imieniu? Każdy powinien się wypowiadać w swoim. Widocznie nie dostrzegasz tego, co ja. Bo w moim odczuciu gra inaczej. Złudzenia wzrokowe? Sugerujesz, że mimika i gra aktorska Fassbendera to moje złudzenia wzrokowe czy co? Bo nie bardzo rozumiem.
Tak to odebrałem. Jeśli zdanie zaczynało by się od wyrazu "ja", zamiast "jakoś", pewnie brzmiało by inaczej. Ale skoro już się wytłumaczyłaś, że wypowiadałaś się za siebie to nie widzę tematu. Dyskusja tutaj jest niepotrzebna. Ty nie widzisz, ja widzę i tyle. Widocznie nie rzuca Ci się w oczy to co mi przy ocenie podobieństwa.
Najwidoczniej nie dostrzegam, skoro masz takie odczucia. Aktor ma zadanie oszukać widza, przekonać do granej roli itd. Jeśli Ty dajesz się nabrać na grane emocję, najwidoczniej jesteś bardziej podatna na bycie oszukaną.
"Jakoś nie widzę". Ja nie widzę. Pierwsza osoba.
No tak, aktor ma zadanie przekonać widza o swojej wiarygodności, co nie znaczy "oszukać". Akurat nie jestem podatna na oszukiwanie, bo wszystkich podejrzewam i nikomu nie wierzę. Fassbender wcielając się w jakąś postać potrafi niejako przekonać, że rzeczywiście jest tym, kogo gra. Jest wiarygodny. Ciebie oczywiście trudno oszukać, co, oglądasz sobie film i mówisz: "Ha, nieźle udaje, ale ja wiem, że to Fassbender, nie nabierze mnie!"? Co to za logika?
Aktorstwo jest rodzajem oszukiwania. Nie interesuje mnie czy jesteś podatna. Skoro Ciebie ktoś przekonuje to widocznie tak. Dla mnie gra bardzo podobnie. No i to że kobiety są bardziej podatne jest naukowo udowodnione. Skoro nikomu nie wierzysz i wszystkich podejrzewasz, nie świadczy to dobrze o Tobie. Zaufanie jest podstawą koegzystencji społecznej.
"Ciebie oczywiście trudno oszukać, co, oglądasz sobie film i mówisz: "Ha, nieźle udaje, ale ja wiem, że to Fassbender, nie nabierze mnie!"? Co to za logika?'
Nie wiem, bo to Twoja logika.
No, twierdzisz, że aktor Cię oszukuje, ale Ty nie dajesz się nabrać. Tak napisałeś, więc to chyba Twoja logika nie moja.
Widocznie nikt Cię jeszcze nie oszukał ani nie wykorzystał, dlatego twierdzisz, że tak trudno Cię oszukać. W koegzystencji społecznej raczej powinno się stosować zasadę ograniczonego zaufania, ale cóż, wszystko przed Tobą.
Ty stworzyłaś te zdanie i Ty sobie na nie odpowiedziałaś. To Twoja logika.
Nie rozumiesz funkcjonowania mózgu, nie rozumiesz ludzkiego działania. Nie sądzę byś była starsza ode mnie. Raczej jesteś w ogóle dość młodą osobą.
Nie będę się z Tobą kłócić, kto jest starszy, bo po pierwsze nie mamy żadnych podstaw, żeby to stwierdzić, po drugie nie to jest chyba przedmiotem rozmowy. Powiem tylko, że zauważyłam, iż osoby młode często w internecie zawyżają sobie wiek, żeby się poczuć dorośli i poważni.
Funkcjonowanie mózgu rozumiem, ludzkie działanie nie zawsze, ale je zgłębiam.
"Aktorstwo jest rodzajem oszukiwania", "ciężej mnie oszukać", "dajesz się nabrać na grane emocje" - nie Ty to napisałeś? No ja też nie. To poszukajmy trzeciego winnego.
To dobrze, bo ja się nie kłócę. Stwierdziłem jedynie co myślę. W mojej opinii jesteś przed 20tką, ewentualnie niewiele po 20tym roku życia. 25 maks., być może się mylę, ale oceniam na podstawie tego co czytam. I nie ma to dla mnie większego znaczenia. Przy okazji nie wiem co robią osoby młode w internecie, nie badałem tego, nie interesowałeś się tym nigdy.
Według mnie nie rozumiesz. Oceniam to po tym co piszesz.
Nie napisałem "ciężej mnie oszukać", lecz "widocznie ciężej mnie oszukać". Mała różnica, a jakże istotna. Szczególnie w kontekście odpowiedzi. Natomiast stwierdzenie, że to Twoja logika była do tego zdania.
"oglądasz sobie film i mówisz: "Ha, nieźle udaje, ale ja wiem, że to Fassbender, nie nabierze mnie!"? Co to za logika?"
To Twój wymysł i Twoja logika. Jeśli myślisz, że ktoś ogląda w ten sposób film, to musisz być mało poważna. Jeśli jednak pisałaś to poważnie to ewidentnie nie rozumiesz o czym pisałem. Tym bardziej pracy ludzkiego mózgu.
To wynika z poprzednich wypowiedzi, twierdzisz, że aktor oszukuje a Ty się nie nabierasz. Zdanie, które napisałam jest wyolbrzymionym przykładem takiego rozumowania.
Piszesz, ze rozumiesz ludzki mózg, jego działanie. Po czym tworzysz tego typu wypowiedzi. Widocznie nie rozumiesz. Napisze wręcz, że nie masz zbyt dużo wiedzy w tym temacie. Praca aktora polega na oszustwie, przekonania kogoś do odgrywania roli, przez gestykulację, mimikę itd. Skoro Ciebie przekonał, mnie nie. To jaki z tego wniosek? ;) Mnie interesują fakty, a nie wyobrażenia, wyolbrzymienia.
Jeśli chodzi o aktorstwo to nie istnieją fakty. To kwestia odbioru indywidualnego. Jedni uznają aktora z wybitnego a drudzy za kompletne drewno.
"Oszukiwanie" w tym wypadku nie jest dobrym słowem. To co piszesz jest prawdą, ale to nie chodzi o oszukiwanie. Jeśli kogoś przekonuje aktor w danej roli to nie znaczy, że dał się oszukać, tylko że według niego postać jest wiarygodna i prawdopodobna. Ktoś udający kogoś, kim nie jest może być bardzo wiarygodny i nie dawać po sobie poznać, że jest kimś innym, ale jeśli znasz jego prawdziwą tożsamość, to nie może Cię oszukać - wiesz, jaka jest prawda. I aktor nie ma widza oszukać, tylko przekonać, zagrać tak, jakby to była prawda. Ale nie jest i widz to wie. Dlatego nie można tu mówić o oszukiwaniu.
Przecież pisze od początku o indywidualnym odbiorze. Albo nie rozumiesz, albo nie czytasz. Jeśli piszę "ja", samo z siebie stawowi, ze to mój indywidualny odbiór. Jednak nie zgodzę się z tym, że nie ma czegoś takiego jak dobre aktorstwo. W takim przypadku nie byłoby dobrych aktorów (nie mylić ze znanymi). Oczywiście, ze jest to oszukiwanie. Świadomość, że to aktor nie ma tutaj większego znaczenia. To rodzaj udawania, który ma przekonać do odgrywanej postaci. Mimika tworzona przez aktora, która ma odpowiednią wypowiedź, jest jak najbardziej formą oszustwa. Jednak zapewne Tobie oszustwo kojarzy Ci się z jednym. Dla mnie to wprowadzenie w błąd, umiejętny sposób odegrania pewnej roli, nabranie widza. Po prostu znasz intencję. Wszakże dobry oszust to najlepszy aktor.
Jak najbardziej oszust to najlepszy aktor. Zwróciłam tylko uwagę, że nie można tu mówić o oszustwie jako takim, bo znamy prawdę. Oszustwo to nie jest dobre słowo w tym wypadku, ale jak tak się upierasz to niech Ci będzie, że gra aktorska jest specyficznym rodzajem oszustwa, ile w końcu można powtarzać to samo.
To w takim razie jakiego rodzaju fakty miałeś na myśli? Ja nie twierdzę, że nie ma czegoś takiego jak dobre aktorstwo. Jak najbardziej jest, tylko że subiektywne. Jakby poczytać trochę wypowiedzi na filmwebie, można zauważyć, jak wiele ludzi co chwilę skacze sobie do gardeł o to, który aktor jest lepszy. Jakby dobre aktorstwo było faktem, czymś naukowo udowodnionym, nie byłoby na ten temat tak różnych opinii.
Według mnie jest dobre, również można je odnieść do tzw. magików. Nie wiem co ludzie robią na tym forum. Raczej rzadko przeglądam, a jeszcze rzadziej podejmuje z kimś dyskusję. Mam nadzieję, ze Ty nie skaczesz do gardła mi, bo ja Tobie nie. Traktuje to wyłącznie jako zwykłą wymianę treści. Zresztą za stary jestem. Nie wiem jak można to robić przez internet. Co do faktów, o które pytasz to prócz indywidualnego odbioru, typu lubię, nie lubię, przekonuje mnie czy nie jest pewien warsztat aktorski, który można nabyć przez praktykę i naukę. Można również zauważyć, że ludzie grający w teatrach grają inaczej, bardziej podkreślając wypowiedzi, więcej gestykulując. Aktorzy filmowi grają bardziej naturalnie, jeśli można to tak nazwać. Często bolączką polskich aktorów jest chyba nie odróżnianie teatru od filmu i później mamy tak pompatyczne dialogi i sztuczne, jakie serwuje np. Olbrychski. To takie same umiejętności jak np. w przypadku tańca, muzyki. Ciężko odnieść się bez przykładu, a teraz niezbyt sobie przypominam coś co można porównać konkretnie.
Jakbym skakała Ci do gardła, to chyba byś zauważył. "Jak można robić to przez internet" - zasadniczo to metafora. W kontaktach w rzeczywistości też mało kto rzuca się na rozmówcę. To przenośnia - agresywne wypowiedzi, obrażanie drugiej strony. Moim zdaniem prowadzimy kulturalną dyskusję, przynajmniej jak na standardy tej strony.
Ja akurat oglądałam już dosyć dużo filmów z Fassbender'em i wcale nie gra tak samo. Ja bynajmniej nie mówię, że jest dobrym aktorem, bo jest piękny. On jest dobrym aktorem i DO TEGO piękny :)