Jak ten silnie nienormalny człowiek w ogóle śmiał odejść od Dream Theater? Źle mu było?!
Napisał tak cudowne piosenki ("Goodnight Kiss"), on pasował do tego zespołu. I Mangini,
który jest dobry NIGDY mu nie dorówna.
Jak on mógł?!
Ja tego nie rozumiem i nie szanuję.
Po ostatniej płycie Dream Theater słychać, że bez niego Dream to kpina.
A Mike nagrał genialną płytę pod szyldem The Winery Dogs
Mówiąc "Ostatniej płycie" masz na myśli album "Dream Theater"? Według mnie jest fenomenalny i ewidentnie w stylu DT. Fakt, faktem, że gra Manginiego i Portnoya różni się, co słychać na ich ostatnim krążku, jednak stwierdzenie, że jest to kpina? Kpiną było średnie (średnie, nie słabe!) Black Clouds & Silver Linings, które nie miało żadnej duszy w sobie. A co do albumu "Dream Theater" to zaryzykuję stwierdzenie, że razem z A Dramatic Turn of Events to jedne z lepszych krążków od czasu WIELKIEGO Scenes From a Memory. Naturalnie każdy ma własne zdanie. Sądzę, że musimy dać czas Manginiemu na oswojenie się w zespole. Technicznie i instrumentalnie wpasował się wprost idealnie, aczkolwiek Portnoy był duszą zespołu i według mnie, często zastępował w roli frontmana Jamesa. Portnoy robił show, Mangini robi swoje na wzór Myunga. Gra świetnie, na koncertach czasem walnie solówkę i tyle. Nie porównujmy go z Portnoyem :]
Niestety, uważam, że nowy album świadczy o twórczym końcu tego zespołu... Kompozycje kompletnie bez pomysłu. A co najgorsze, nasilający się od kilku lat autoplagiat. To zresztą jest moim zdaniem powód odejścia Mike. James jako wokalista już dawno się skończył...
Na prawdę polecam projekt The Winery Dogs. Doskonała pozycja!
Jako fanowi DT polecam również zwrócić uwagę na ciekawy zespół pt. Bad Salad. Oto link do ich nowej produkcji: http://www.youtube.com/watch?v=AYA6ZjjI0ng&list=PL76E291B15D26BC56
Gorąco pozdrawiam!
The Winery Dogs koniecznie przesłucham i dziękuję za polecenie. A jeśli chodzi o Portnoya to polecam zespół Adrenaline Mob. Zakładam jednak, że już znasz ich twórczość.
Również pozdrawiam.
Adrenaline Mob? Faktycznie jest to mało ambitny zespół, jeśli chodzi o kwestie instrumentalne. Ot słuchowisko dla zrelaksowania się. Nie szukam w ich twórczości jakiejś głębi, czy wysublimowanych metafor. Absolutnie nie chciałem ich porównywać do choćby DT.
Dla mnie Portnoy miał jedną przewagę nad Manginim: życie w perkusji. Improwizował gdzie się dało, bawił się tym instrumentem. Żonglował wpływami wielkich perkusistów dawnych lat, jednocześnie tworząc swój własny, emanujący kreatywnością styl. Mangini- uważam że gra jak robot. Maszyna deszyfrująca pomysły reszty zespołu, tytułowa Enigma. Robi mało przejść, wszystkie bity są do siebie podobne, nigdy nie przejmuje roli prowadzącej. Poza pojedynczymi przebłyskami geniuszu nie odróżniłbym go od tysiąca innych technicznych perkusistów-wymiataczy.
Co do płyty "Dream Theater" zgadzam się, całościowo lepsza niż Black Clouds & Silver Linings. Ma to "coś" co tworzy dla niej indywidualny świat wyobrażeń podczas słuchania. O "Dramatic Turn..." się nie wypowiadam, gdyż nie znam.