Męczy mnie scena z nie wiem, jakiego filmu.
Para zakochanych wpada do salonu samochodowego (pada deszcz?), gdzie sprzedaje Zbrojewicz. Widać, że nic nie kupią, tylko nie mają, gdzie się schować.
Zbrojewicz w końcu wygania ich na poddasze w wiadomym celu i chyba mówi, że mają pół godziny.
Gorzej jeśli to nie był Zbrojewicz :).