powrót do forum osoby Patrick Swayze 
rzeczywiście był utalentowanym aktorem, ale myślę, że miał mało okazji żeby to udowodnić, nie zagrał w zbyt wielu naprawdę dobrych filmach, a szkoda.. większość i tak będzie go kojarzyło tylko z dirty dancing:)
będę szczera. darzę szacunkiem Patricka, ale z wyglądu WYBITNIE mi się nie podobał. ale podobno prawdziwy mężczyzna musi być tylko odrobinę przystojniejszy od diabła ;)
dla mnie był 100% mężczyzną z tego względu że spędził całe swoje życie u beku jedynej kobiety;) takiego faceta po nogach całować bo to jeden na milion!
Zgadzam się w 100% z Dianą! Panowie - widzicie, to nawet nie o urodę chodzi. Największe wyzwanie dla Was - pokochać jedną z nas aż do śmierci. A nawet, tak jak pokazał obraz miłości w "Ghost" - i śmierć miłości nie przeszkodzi :)
Wy nawet nie chcecie poznać takich facetów bo jak już się taki trafi to nie dacie mu szansy drogie panie;) wiem coś o tym
Hmm niestety nie mogę wysłać Wiadomości. Ta funkcja jest zablokowana...być może skusisz się na gg;P
Jak coś to pisz 18135374
Mimo choroby, sprawiał wrażenie niezywkle radosnej osoby. Zapamiętam go uśmiechniętym, o ciepłym spojrzeniu.
Ubóstwiam go za rolę w "Ostatnim tańcu". Piękna opowieść, choć film na początku wydawał się dość ciężki.
[*]
znalazły sobie kobiety miejsce do narzekania na mężczyzn, ciekawe ile Wy macie z stuprocentowej kobiety...?
może niektóre z nas mają coś z takiej kobiety, przecież nie wykreślamy wszystkich mężczyzn.. bo niektórzy są bliscy ideału tak samo bywają takie kobiety, ale to też kwestia gustu.. każdy co innego uważa za ideał.
Chyba autoreczka tematu nie do końca rozumie określenie, że ktoś ma w sobie pierwiastek czegoś.
A nawet jeśli zna, to wobec tego, jej wypowiedź jest całkowicie bez sensu.
Cieszy mnie Malku, że uważałaś na lekcjach chemii. Radzę jednak uzupełnić wiedzę z zakresu tworzenia form zdrobniałych.
Och! Koniecznie zahacz też o metafory.
Pozdrawiam,
Autoreczka.
Och! Już pędzę!
Nie pouczaj mnie, bo to Ty nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi, zresztą swojej również. W pełni świadomie i ze znajomością zasad tworzenia zdrobniałych form nazwałam Cię autoreczką. To mój neologizm stworzony specjalnie dla Ciebie. Cieszysz się? Teraz możesz myśleć nad wydźwiękiem i znaczeniem tego słowa. Powodzenia!
Miałam nadzieję na zdrową dyskusję. Tymczasem zero u Ciebie konstruktywnych argumentów.
Jakichkolwiek nawet argumentów. Ba zapachniało wręcz desperacją.
W związku z tym chętnie przemyślałabym to zdrobnienie, tylko po co? Wolę zająć się filmami i już tak poza wszystkim niezbyt obchodzą mnie Twoje opinie pod postacią spamu w mojej skrzynce mailowej.
Uważam, że kolejne posty są kompletnie bezcelowe. Chyba, że chodzi o podbudowanie ego. Ale w takim wypadku może lepiej poszukać kogoś, kto będzie miał ochotę wdawać się z Tobą w internetowe kłótnie.
Ja wracam do swoich realnych dyskusji ze znajomymi, które są na tyle zajmujące, że to moja ostatnia wiadomość do Ciebie.
Proszę jeszcze raz o nie zaśmiecanie mojej skrzynki mailowej oraz tego tematu.
Jak możesz liczyć na jakąkolwiek dyskusję, skoro Ty nawet nie znasz znaczenia słów, których używasz? Najpierw wymagaj od siebie, a dopiero później od innych.
Przyjrzyj się jeszcze raz temu, co napisałaś w swoim pierwszym poście, zakładając ten temat, to może w końcu zrozumiesz, o co mi chodzi.
Widzę, że logiczne myślenie nie jest Twoją mocną stroną, za to robienie z siebie pseudointelektualistki wychodzi Ci doskonale. Gratuluję. To chyba rola Twojego życia.
Proponuję najpierw sięgnąć do słownika, a dopiero potem się wypowiadać.
Natomiast bardzo rozbawiły mnie Twoje dwa ostatnie zdania. Doskonale widać po nich, kto tak naprawdę podbudowuje swoje zakompleksione ego. Dyskutujesz ze swoimi znajomymi? Niesamowite! Chyba muszę Ci pozazdrościć.
Nie odpowiadaj na moje pytania - są retoryczne. W ogóle nie odpisuj. Zrób przysługę społeczeństwu.
