nad którymi zachwytu nie rozumiem. Pierwszy i bezapelacyjnie najbardziej zbyt doceniany reżyser wśród ludzi to Tim Barton. Koleś, który właściwie stawia tylko na dosc charakterystyczna (ale jakże już nudną w jego filmach) formę, polegającą na lekkiej tajemniczości i docelowo magiczności :) Natomiast filmy banalne, wręcz popowe, a cieszące się uznaniem - i dotyczy to także Edwarda hehe... Natomiast Almodovar, no cóż - na razie obejrzałem tylko jego dwa filmy, ale nie widzę w nich nic wielkiego i ciężko mi będzie chciec oglądac kolejne.
A ja bardzo cenię Burtona - właśnie za klimat tajemniczości i napięcie. W jego filmach nic nie jest jednoznaczne, wszystko trochę straszne, nawet śmiech zazwyczaj jest nerwowy, nigdy swobodny i radosny. Co do Almodovara, lubię jego filmy i rozumiem to, że są doceniane, ponieważ (podobnie jak Burton) stworzył swój styl. Nie do każdego przemawia, ale przecież nie da się zadowolić wszystkich.
interesujący post, bo trudno jest dyskutować z nierozumieniem....polecam poczytać o idei kina autorskiego Truffaut'a
Starasz się być mądra ale ci nie wyszło niestety. Chyba niezbyt dokładnie przeczytałaś tę książeczkę jeżeli dla ciebie filmy Almodóvara to kino autorskie sensu stricto. No ale jak to ujęłaś trudno dyskutować z niezrozumieniem.
Najprostsza definicja kina autorskiego mówi, że mianem tym określa się filmy eksponujące indywidualny i syubiektywny styl autora. Są to dzieła posiadające elementy charakterystyczne dla danej osoby(Słownik filmu red A.Latusek, str.21). Almodovar tworzy dzieła symptomatyczne dla współczesnej obyczajowości Hiszpanii, borykającej się nadal z ortodoksyjną tradycją katolicką. Również tematyka płci, seksualności i związanych z nimi ograniczeń, zakazów społecznych, powraca w wszystkich jego filmach. Almodovar nieodmiennie balansuje na granicy kiczu, operuje chwytami komediowymi, karykaturą, łączy gatunki….długo by można pisać o cechach charakterystycznych jego twórczości. Nie wyczuwasz tu kina autorskiego? Nie czujesz Almodovara oglądając filmy Almodovara? Trudno, twoja sprawa. Ale jego twórczość stanowi przykład kina autorskiego, wymieniany zresztą przez większość współczesnych publikacji w tym temacie.
"Almodovar nieodmiennie balansuje na granicy kiczu, operuje chwytami komediowymi, karykaturą, łączy gatunki"
Dokładnie tak jak co drugi twórca naszych czasów. to się nazywa postmodernizm. Nie ma w tym nic z kina auorskiego.
Każdy lubi co innego,mi się bardzo podoba jego kino, te filmy są takie...słodkie..niewykluczone, że znajdują więcej odbiorców wśród żeńskiej widowni... podobnie jest z Burtonem..on też jest..kolorowy, bajkowy, niektórym się to podoba innym nie:) Myśle, że to kwestia gustu i tego nie da się rozwikłać żadną fachową literaturą.
NIe przepadam z Burtonem, uwielbiam Almodovara - za absurdalne poczucie humoru, za nie trzymanie sie szablonow, logiki czy toku normalnego rozumowania, za wspaniale postacie kobiet, ktore kreuje w swoich filmach. W tych filmach jest w gruncie rzeczy wiele z powojennej historii Hiszpanii i wiele z jego wlasnego zyciorysu - pozostalosci frankistowskiego rezimu, Opus Dei.
Dla wielu hispzanskich aktorow gra w jego filmach stala sie przepustka to miedzynarodowej kariery, by wymienic tylko P. Cruz, A. Banderasa czy J. Bardema.
no wlasnie o to chodzi, ze sa popowe i banalne. nie wiem co w tym zlego? film nie musi byc dzielem sztuki, wystarczy ze jest dzielem popkultury i dobrze sie oglada. z reszta nic nie mozna rezysera ocenia tylko po tym jak jego filmy odbieramy. odbior to subietkywna rzecz.
Masz do pewnego stopnia rację. Jednak filmy Almodovara ogląda się z przyjemnością. M.in. dlatego, że pozbawione są pretensjonalności, którą można odnaleźć u innych rzekomo wybitniejszych reżyserów.
Almodovar nie ma jako reżyser pretensji do bóg wie czego. Nie wciela się w mędrca, nie chce nam wyjaśniać natury bytu. Jego filmy odznaczają się prostotą, która przyjemnie działa na zmysły. Moim zdaniem umiejętnie łączy też kicz ze sztuką. Przy tym jego filmy zmuszają do refleksji. Do takiej na jaką zasluguje dzieło filmowe. A nie do przesadnych, ekstatycznych reakcji jak w przypadku filmów wielkich intelekutalistów kina.
Jedna tylko uwaga. Filmy Almadovara chyba jednak są dosc pretensjonalne. Wręcz podchodzą ze swoją pretensjonalnością pod fabułę telenowel brazylijskich:)
To Twoja opinia. Ja mam zupełnie inną. Gdybyś zauważył pisząc o pretensjonalności miałem zupełnie co innego na myśli. Chodziło mi o przeintelektualizowanie.
Powiem wprost : NIE ROZUMIEM ZACHWYTÓW NAD FILMAMI ALMODOVARA.
Piszę, to dlatego bo liczę na to, że ktoś mi wytłumaczy ten geniusz albo chociaż napisze co jest w tych jego filmach a na co mój umysł jest zamknięty bądź czego nie dostrzegam...
Obejrzałam sześć jego filmów i chyba czas powiedzieć sobie dość. Po tym co zobaczyłam uważam, że Almodovar balansuje na granicy ogromnego kiczu ,absurdalności, który może być mylony z wielką sztuką. Naprawdę cieniutka jest granica i momentami miałam wrażenie, że już ją przekroczył.
Oglądanie jego filmów i zachwyty nad jego twórczością są w modzie ale ja nie chcę podążać ślepo za tłumem. Nie wstydzę się powiedzieć, że ja tego typu kina nie kupuję. Dla mnie postacie jakie w filmach nam pokazuje są strasznie płytkie i przejaskrawione, bardzo dosłowne. Wiem, że jego twórczość ma oburzać, szokować, momentami nawet obrzydzać ale czy to nie jest pójście na łatwiznę? Jego każdy film, który widziałam był bardzo kontrowersyjny, szokujący, często epatuje dziwną dla mnie seksualnością. Doceniam klimat tych filmów bo faktycznie ma dar to tego, że jego filmy pochłaniają mnie od pierwszych minut ale co z tego jak on się z nami w taki nie do przyjęcia dla mnie sposób bawi. Najpierw mnie zachęca do oglądania, wciąga mnie w opowieść żeby później zaserwować mi mega szok i to w dodatku ciężko strawny.
Spotkałam się już ze stwierdzeniami, że Almodovara albo się kocha albo się nienawidzi. Ja chyba zaliczam się do tej drugiej kategorii. Jedyny film, który jakoś przetrawiłam to „Porozmawiaj z nią” ale od razu na jakimś forum spotkałam się z wieloma opiniami, że ten film umniejszył jego geniusz. Dlatego coraz bardziej zaczynam utwierdzać się w tym co wyżej napisałam. Nie trawię go, a jedyny film, który byłam w stanie ogarnąć to „Porozmawiaj z nią”, który wielbiciele uważają za mało Almadovarski...
Przyznaję, że facetowi nie sposób odmówić stylu. Po tych filmach co widziałam mogę śmiało powiedzieć, że on tak jakby podpisywał się pod nimi samym obrazem. Od razu da się wyczuć, że ten film jest jego bez sprawdzania reżysera. Filmy są mega pokręcone, ja bym nawet powiedziała, że „piorą mózg” swoją dosłownością, obnażają tak dosadnie ludzkie instynkty i pragnienia i po prostu nie trafiają ewidentnie w mój subtelniejszy gust. Ja wolę coś zdecydowanie lżejszego. Moim zdaniem problemem Almodovara może być to, że nigdy nie wiadomo, kiedy ta jego własna nieprzewidywalność stanie się przewidywalnością. Po którymś filmie z kolei od razu nastawiłam się na jakąś chorą fabułę i faktycznie się już nie zawiodłam. Zobaczyłam to czego się spodziewałam. To gdzie ten geniusz?
Jeśli ktoś już zdecyduje się mi odpowiedzieć, to proszę o jakieś wypowiedzi trzymające poziom bez obrażania mnie. Pozdrawiam.
A niby dlaczego ktoś ma Ci tłumaczyć i przekonywać ? To jest kwestia GUSTU. Tobie podoba sie jedno, innemu drugie. Cóż można więcej dodać?
Jeden powie, że siedzienie z kubkiem kawy rano jest genialne a drugi, że nudne. Można tak wymieniać i wymieniać.
Almodovar po prostu robi filmy, które dla mnie osobiście ogląda się z przyjemnością. I tyle. Każdy ma inną osobowość.
Nie wiem co to znaczy " geniusz" bo żadnego reżysera nie uważam za genialnego. W ogóle to słowo dla mnie od dawna nie istnieje bo jest utopijne. W moim pierwszym poście w tym wątku opisałem co mi się podoba w jego filmach. Nie wiem czy czytałaś.
Zauważyłem też, że od razu nastawiłaś się, że ktoś może Cię obrazić, A niby czemu skoro wyraziłaś się kulturalnie?
Ludzie nie cenią reżyserów dlatego, że są modni. Pewnie niektórzy tak ale Twoej stwierdzenie jest moim zdaniem ogromnym uproszczeniem.
Ja sam dopiero niedawno obejrzałem kilka jego filmów. Wcześniej wiele lat temu widziałem jedynie " Drżace ciało".
W jego filmach pokazane są po prostu relacje ludzi. Nie są wcale powierzchowne - to po prostu specyfika środowisk jakie pokazuje Almodovar.
Poza tym tematyka dotyczy społeczeństwa hiszpańskiego - to nie są ludzie Północy skłonni do codziennych, głębokich refleksji.
Żyją w innym klimacie i temperamenty także mają nieco inne.
Zauważ proszę, że ludzie po prostu nadużywają słów. One dawno się zdewaluowały. Genialni to mogą być na siłę wielcy architekci czy dawni kompozytorzy. Ludzie, których idee w jakimś sensie zrewolucjonizowały świat, Ale reżyserzy filmowi?
Ja takich nie znam.
Napisałam o tym żeby nie rzucać mięsem bo spotkałam się już wielokrotnie z sytuacją gdzie wtedy kiedy "wyłamuję się" i nie podzielam zachwytów innych od razu jestem traktowana jako osoba nierozumna.
Wiem, że to przykre ale taki jest czasem poziom dyskusji na webie. Od jakiegoś czasu nawet zaczęłam się wypowiadać o filmach na forum reżyserów bo tam chociaż nie trafiają przypadkowe osoby, którym zależy tylko na nabijaniu bezsensownych postów. Napisałam więc od razu, że rozmowom tego typu dziękuję.
Posłużyłam się słowem "genialny" dlatego bo wiele osób właśnie tego słowa nadużywa. Nie rozumiem dlaczego nikt nie zastanowi się właśnie nad tym jak po kruchym lodzie Almodovar stąpa i czy czasami nie płynie już na krze która niedługo zamarznie. Ale to tylko moje spostrzeżenia.
Kino to tylko kino - rozrywka i czasami trochę refleksji. Nie ma co w nim szukać wielkich uniesień.
Dlatego lubię Almodovara bo jest w swoim rzemiośle uczciwy i nigdy mnie nie nabiera.
No właśnie uświadamiasz mi tym samym, że Almodovar to kompletnie nie moja bajka.
Czy kino to tylko rozrywka? Nie powiedziałabym. Dla mnie to głównie "głębia" i refleksje. Taka sztuka dla sztuki i właśnie przeciwnie do Ciebie ja w niej szukam uniesień. Cenię filmy po których czuję się bogatsza, wrażliwsza- takie są moje arcydzieła. Głównie oglądam dramaty dlatego nie mogłabym określić, że robię to dla rozrywki. ( rozrywkę rozumiem jako pewną przyjemność i gdybym dramaty oglądała dla rozrywki to byłabym chyba masochistką)
U Almodovara nie ma właśnie wielkich uniesień i tu widzę przyczynę mojej niestrawności ;)
Ja wolę głębi i uniesień szukać w realnym życiu. Kino to taka inżynieria duszy a nie nie chce jej ulegać. Dla mnie jest anty - refleksyjne. Czasami człowiek spostrzega, że nie potrafi wzruszyć się w realnej sytuacji a na filmie łza kręci się w oku. Dla mnie to jest sztuczne.
Emocje reżyseruje muzyka i inne elementy, które są tak dopracowane aby wywołać u odbiorcy określony efekt. Dlatego uwazam, że wielu reżyserów ( głównie amerykańśkich) nie traktuje człowieka poważnie, robi sobie jaja z ludzkiej inteligencji i wrażliwości.
Almodovar niczego nie narzuca - pozostawia wiele niedopowiedzień, przestrzeń dla wyobraźni.
Dlatego w tej kwestii jest dla mnie uczciwy.
Sam wolę przejść się nad jezioro czy wzruszyć zachodem Słońca.
Znam kilka dzieł, które mógłbym zaliczyć do wybitnych. Za każdym razem kiedy je oglądam robią na mnie ogromne wrażenie.
Jest ich jednak niewiele. " Mistrz" Jerzego Antczaka, " Spaleni Słońcem" Michałkowa, " La Strada" Felliniego" , " Żywot Mateusza" Leszczyńskiego. To filmy, które kocham ale podobnych ze świecą szukać...
Całkowicie pionowej kreski między życiem a niektórymi filmami bym nie stawiała. Oczywiście nie popadam w paranoję i nie "żyję" filmami. Mam swoje obowiązki, swoje życie, w którym odruchy normalnego człowieka też zachowałam i również nie są mi obce ;) Film to takie hobby, oglądam gdy znajdę chwilę wolnego czasu. Czasem również wolę wyjść z domu i cieszyć się ładną pogodą niż zamknąć się w czterech ścianach i oglądać.
Natomiast lubię to uczucie kiedy może to nie sam film, ale jakaś refleksja z niego płynąca czyni mnie człowiekiem lepszym i bogatszym w realnym świecie. Nie mam tu na myśli wzruszania się.
Co do tych reżyserów amerykańskich to zgadzam się całkowicie. Głównie grają nam na emocjach po najniższej linii oporu. Uodporniłam się na to i nie daję się łatwo nabrać.
Zdecydowanie bardziej jestem skłonna docenić coś niszowego, nie nagłośnionego przez media i nie wychodzącego z hollywood. (ale nie generalizuję całkowicie bo i w hoollywood powstały filmy odbiegające od utartego schematu ;)
Pozdrawiam.