Chociaż, nie zgadzam się z Tobą co do tak drastycznie negatywnej oceny Yannicka Bissona w roli Murdocha i serialu w którym występuje, to osobiście też wolę Petera Outerbridge'a jako Murdocha. 3-odcinkowy miniserial z jego udziałem także spodobał mi się bardziej od 8-sezonowego serialu. Miniserial bardziej realnie przedstawiał Toronto pod koniec XIX wieku, świat w serialu Bissona wydaje się wygładzony i uporządkowany, bardziej schludny, a Murdoch w jego wykonaniu to zafascynowany nauką wynalazca-amator, detektyw - profesjonalista, który rzadko kiedy pozwala sobie na okazywanie emocji i uczuć, a trudno wyobrazić go sobie, aby mógł sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa. Murdoch Outerbridge'a jest bardziej ludzki, to obserwator, który nie boi się zostać uczestnikiem wydarzeń, potrafi okazywać uczucia, kiedy mu tym zależy, nie boi się podejmować wyzwań, nawet jeśli ma zerową szansę na wygraną, nie brak mu także poczucia humoru, nawet jeśli świat, który go otacza jest nieraz przytłaczający i pełen cierpienia.

Może określenie "nie dorasta mu do pięt" to przesada, to zgadzam się (po obejrzeniu blisko 13 sezonów serialu), że Outerbridge (jak i cała obsada zresztą) wypadł znacznie lepiej niż Bisson. Mroczniejszy, a zarazem bardziej ludzki i z krwi i kości. W Murdochu Bissona mroczność ujawniała się tylko w odcinkach z wątkiem Jamesa Gillisa.