w "PRESTIŻU" i w "VICKI CRISTINA BARCELONA".
Nie kokietuje widza, wręcz przeciwnie, jest nieprzewidywalna, widz nie jest w stanie odczytać jej intencji od razu. Pomaga jej w tym niezwykle oryginalna uroda (przypomina nieco łagodność GWYNETH PALTROW)
Przykuwa uwagę także w "FROST/NIXON".
Życzę jej jak najlepiej, a widoki sa obiecujące:
"DORIAN GRAY",
"BRONTE".
Brawo!
Ps. Jej brak na plakcie filmu ALLENA jest dla mnie zupełnie niezrozumiały, gra w końcu główną rolę!
Całkowicie się zgadzam, w obu filmach miała ciekawsze kreacje. Bardziej dwuznaczne i prawdziwsze. Aczkolwiek aktorstwo Scarlett też cenię (najbardziej za "Dziewczynę z perłą") :)
Dla mnie lepsza w Prestiżu,była Scarlett,ale za to w 'Vicky Cristina Barceolna' to już ona dominowała. Zgadzam się co do plakatu, powinni ją byli zamieśić.
Zgadzam się co do "Prestiżu", tu zagrała lepiej, ale w "Vicky Cristina Barcelona" to ona, a właściwie jej postać(mdła, nieciekawa i przewidywalna) jest jedynym słabym punktem filmu.
A wg mnie jej postać była ciekawa, dylemat, który miała przed sobą i jej wewnętrzne zmagania wcale nie były przewidywalne i mdłe.
oj błagam to chyba było jasne, że i tak wyjdzie za Douga. Osobiście bardziej utożsamiam się z Cristiną- nigdy nie mogłabym życ tak "spokojnie, w porządku i zwyczajnie" jak chciała Vicky. Ale w scenie w restauracji kiedy rozmawiały o wycieczce do Oviedo rozwaliły mnie obie.
Vicky: Pojechac dokąd? (i ten wzrok, a potem obserwowanie jak Juan Antonio kokietuje Cristinę)
Cristina: Gdzie jest Oviedo? Co jest w Oviedo? (i ten rozbrajający uśmieszek ;)
Nie o to chodzi, kogo wybrała (to scenariusz a nie aktor decyduje), ale o to, jak aktorka pokazała ten dylemat (mi się bardzo podobało, co nie oznacza, że się muszę z nią identyfikować). A bohaterka moim zdaniem nie szukała zwyczajności tylko poczucia bezpieczeństwa, a to nie to samo.
Dokładnie, zdecydowanie masz rację. Aktorka ta wg mnie ma talent, urodę i z pewnością długo nam będzie umilała czas doskonałych graniem:)!!!
nie, żebym się czepiała, ale jak dla mnie obie zostały zmiażdżone w VCB przez Penelope Cruz (czy tam Bardem)... No ale jeśli miałabym już wybierać, to Hall lepsza, choć uważam, że są lepsze aktorki, wyróżniające się podobnym, równie subtelnym stylem gry... tak w ogóle to być lepszą od Johansson nie jest wielką sztuką, bo nigdy nie rozumiałam zachwytów publiki i krytyków nad Scarlett (to jakaś kaszana, w jaką stronę pokierowała karierą)
Kpina.
Penelopa jak to ona zagrała rozwrzeszczaną pyskatą Hiszpankę i to najgorszego sortu, wyciętą z telenoweli. I jeszcze dostała za tę farsę Oscara!
Na miły Bóg!... a co to za konwencja?! Toż to typowy allenowski dramat egzystencjalny o życiowej pustce i poszukiwaniu sensu w bezsensie istnienia. Inna rzecz, że sprzedawany jako komedia romantyczna i to w stylu... Almodóvara, ale przecież to nieprawda, to tylko materiały promocyjne, które z samym filmem mają niewiele wspólnego. Już słowo "komedia" jest sporym nadużyciem, jeśli już to obyczajowa.
Dla mnie VICKI CRISTINA BARCELONA to słaby film na którym się strasznie nudziłem. Jedynie dzięki rewelacyjnej Penelope dałem rade obejrzeć go do końca. I zgadzam się z tym, że być lepszą od Scarlett Johanson to nic wielkiego. Jest jedna z wielu aktorek która psuje mi wszystkie filmy. Ktoś kiedyś powiedział że podobał się mu jej "zmysłowy głos" w filmie "Her" :D A przecież ona ma tak okropny, odpychający i zachrypnięty głos że poznałbym go wszędzie.