nie chce oceniac pod wzgledem talentu, ale pod wzgledem charakterystycznosci i rozpoznawalnosci na ekranie przebija ich wszystkich :D
Ech i znowu ten De Niro i Pacino... Ja np. uważam że Pacino z tego, grona co wymieniłeś, należy usunąć, a wstawić tam Connery'ego i conajmniej kilku jeszcze aktorów, którzy wymienieni zostali w założonym przeze mnie temacie na forum o Panu Alu ;)
Twój nick mówi o tobie wszystko. Pacino to geniusz. Widocznie nie wiesz co to gra aktorska. Connery jest o klase gorszy od wyżej wymienionych. Z nimi może równać się jeszcze tylko Nicholson i pewnie Brando ( ale tego znam narazie tylko z Ojca Chrzestnego).
Ja uważam, że absolutnie tak. Ktoś już wspomniał o charakterystyczności i rozpoznawalności Seana ale przemilczał talent. Ja uważam że talent ma ogromny. Jest to aktor bardzo uniwersalny, dobrze wypada w każdej roli i co najważniejsze jako jedyny z byłych Bondów nie dał się zaszufladkować.
Jedyne co może stać na przeszkodzie aby szerokie grono zaliczyło Seana do Panteonu Wielkich to fakt, że filmy z jego udziałem z początku kariery(oprócz Bondów) nie są ogólnie znane. Wielu ludzi zna Seana tylko z roli Bonda a potem dopiero z "Imienia róży", "Nietykalnych", "Polowania na Czerwony Październik" i "Twierdzy".
Tymczasem Sean zagrał pomiędzy Bondem a tymi filmami wiele znakomitych ról, które jakoś się nie wspomina(wymienić należy chociażby "Agresję", "O jeden most za daleko", "Człowiek, który chciał być królem", "Robin i Marion", "Taśmy prawdy").
Wg mnie powszechne uznanie(mówie o uznaniu wśród widzów a nie krytyki) dla Pacino czy De Niro bierze się stąd, że (pomijając fakt, że to rzeczywiście świetni aktorzy) filmy z ich udziałem są puszczane często i gęsto w telewizji (bo są o kilka lat młodsze). Brando jest geniuszem dla każdego kto obejrzał "Ojca chrzestnego" i nie ma dyskusji. Natomiast nie wiem dlaczego wymieniłeś Hopkinsa w tym rzędzie? Wg mnie zagrał jedną wielką rolę - w "Milczeniu owiec" a w innych filmach nie wypada tak genialnie(porównaj jego grę w "O jeden most za daleko z grą Seana, Michaela Caine'a lub chociażby Gene'a Hackmana). Zamiast Hopkinsa powinni na tej liście znaleźć się właśnie Sean, Hackman i Jack Nicolson.
Chciałbym też żeby w telewizji zamiast karmić nas debilnymi amerykańskimi filmami obyczajowymi z lat 1999-2005 (TVP 1 środy) puszczono film starszy ale na poziomie. Jakby w "Hicie na sobote" w Jedynce czy "Megahicie" w Polsacie też nieraz puszczono film starszy ale naprawdę dobry a nie 10 razy jakiegoś "Twistera", durną "Legalną blondynkę", kolejne części "Rambo" czy "Szklanej pułapki", to też by się chyba nikt nie obraził.
Mając przegląd filmów starszych i nowszych każdy by zobaczył kto jest naprawdę dobry w przeciągu całej swojej kariery, a nie przereklamowany na podstawie jednej-dwóch ról.
Pamiętaj o roli Hopkinsa w filmie "Człowiek słoń", lub w "Bounty". Durna jest TVP, to prawda, jak już daje coś dobrego, z klasyki, to oczywiście obowiązkowo po 23-ciej... stacje prywatne natomiast trzepią po 50 razy te same, na pamięć już znane filmy nadziewane reklamami niczym czekolada z Wedla kremem truskawkowym, ale to już temat na osobną dyskusję...
"nie wiem dlaczego wymieniłeś Hopkinsa w tym rzędzie? Wg mnie zagrał jedną wielką rolę"
Błagam Cię!!! Powiedz mi, że to żart. Hopkins kreuje zawsze inną postać. Kiedy go oglądam nie mogę uwierzyć, że to ten sam człowiek co w poprzednim filmie. Jego aktorstwo mnie powala za każdym razem. Nawet Brando tak mi nie imponował aktorstwem. Dla mnie Hopkins to geniusz i obecnie najlepszy aktor na świecie. Natomiast Connery jakoś mam wrażenie gra często podobnie. Nie widziałem z nim masy filmów, ale tą część co widziałem(pomijając bondy ? zresztą i tak dla mnie najlepszym był Moore) nie robił na mnie wrażenia, nie takie jak właśnie Pacino, DeNiro czy Hopkins(ale o to będzie trudno w przypadku każdego aktora).
Nie mogę nic poradzić, poza tym, abyś głębiej zapoznał się z filmografią Sir Hopkinsa.
Bezmózgi oglądaczu. Wiem co myślisz o Pacino :) Nawet w twoim temacie na forum Ala z tobą pogadałem na ten temat. Ale wg mnie Al to aktor w czołówce, dlatego go podałem :).
Pozdrawiam.
Aha. Co do filmu O jeden most za mało to przyznam, że go nie oglądałem. Ale? to, że nawet gdyby Connery zagrał lepiej od Hopkinsa to nie znaczy od razu, że w ogólnej klasyfikacji Hopkins jest słabszy, od niego i od tych co zagrali w tym filmie lepiej niż on sam. Przykład podam nawet? Russel Crowe zostawił w cieniu Ala Pacino w Informatorze ale to nie znaczy, że ogólnie porównując Ala z Crowem tak jest.
Pozdrawiam.
Aha. Co do filmu O jeden most za mało to przyznam, że go nie oglądałem. Ale? to, że nawet gdyby Connery zagrał lepiej od Hopkinsa to nie znaczy od razu, że w ogólnej klasyfikacji Hopkins jest słabszy, od tych co zagrali w tym filmie lepiej od niego. Przykład podam nawet? Russel Crowe zostawił w cieniu Ala Pacino w Informatorze ale to nie znaczy, że ogólnie porównując Ala z Crowem tak jest.
Pozdrawiam
Rozumiem że każdy ma inny gust ale jak do Ciebie nie trafia Sir Sean tak do mnie może nie trafiać Sir Anthony. Ja staram się mówić o filmach które wywarły na mnie ponadprzeciętne wrażenie. A przyznam się że z filmów z Hopkinsem tylko "Milczenie owiec" do takich należało.
Poza tym sam mówisz że z Seanem mało filmów widziałeś. Pewnie te co widziałeś to były akurat te w których scenariusz nie pozwalał mu na pokazanie pełnego kunsztu...
Nie, że mało. Tylko, że jest to aktor, z którym nie widziałem anwiekszej ilości. Troche ich jednak było. Sean jest wg mnie często taki sam.
Ale masz racje. Ale Hopkinsa to nikt nie pokona.
Może rzeczywiście Sean prezentuje często podobny styl, ale jest to gra, która wywiera na większości widzów piorunujące wrażenie. Kiedyś, nie pamiętam gdzie, przeczytałem takie zdanie: "Sean Connery prezentuje na ekranie ironiczny dystans do odtwarzanych postaci." Zgadzam się z tym ale tylko częściowo. Tą ironię najbardziej widać w filmach powiedzmy "lekkich" (bondy, "Indiana Jones") lub kiedy inni aktorzy odbiegają od niego zdecydowanie poziomem gry. Kiedy tematyka obrazu jest nieco głębsza i partnerują mu naprawdę dobrzy aktorzy, Sean potrafi prezentować zdecydowanie szerszy wachlarz kunsztu aktorskiego. Za dobry przykład podałbym film "Robin i Marion" bodajże z 1976 gdzie Sean gra z Audrey Hepburn. Przez większość filmu wydaje się że z Seana aż przebija autoironia, ale są momenty całkowitej odmiany, a zakończenie rozkleja kompletnie, nawet takiego sceptyka melancholicznych scen.
Hm...ja wiem czy mozna...jak juz sam powiedziales wczesniej Connery fra wiekszosc rol tak samo....:)Przez rok byl moim ulubionym aktorem...dopoki nie obejrzalam Milczenia Owiec..;) no i teraz oczywiscie Hopkins'a nikt juz u mnie nie przebije:))))))))))))ale trzeba przyznac ze Connery jest dobrym aktorem:))))
Ależ nikt tu nie wymaga aby Sean był ulubionym aktorem wszystkich i każdego z osobna. To by było bardzo dziwne i nudne.
Bezsprzecznym jest natomiast fakt, że Szkot należy do ścisłej aktorskiej czołówki. Kwestia jest tylko taka, czy jest aż tak genialny aby być zaliczonym do najlepszych aktorów wszechczasów?
Powtórze, że wg mnie absolutnie tak.
Jak najbardziej może konkurować z Hopkinsem i pozostałymi. Mi najbardziej kojarzy się z zakonnikiem z Imię Róży, ale w Bondach też był świetny
Sir Sean Connery świetny aktor i wielki człowiek...
bardzo lubię filmy z jego udziałem... uważam ze jest godzien aby zając miejsce w pierwszym rzędzie...
Sean na pewno jest wielce utalentowany, ale dobiera inne, moze mniej różnorodne role od wyminionych w temacie. Bo np. nigdy nie wyobrazam sobie go w roli psychopaty McMurphyego, Jokera w Batmanie, Hanibala Lectera, Witka od Korleońskich, boksera we Wścieklym Byku, albo Tonyego Montany. ALe pod wzgledem talentu mógłbym go smialo postawic obok tych najwiekszych swiatowego kina.
Nie. Zdecydowanie jest ponad nimi. Nie chce krytykowac naturalnie gustow innych bo tym sie przeciez nie dyskutuje ale uwazam ze kazdy z tych aktorow jest przede wszystkim innym czlowiekiem a co za tym idzie inaczej odgrywa powierzone im role. Kazdy z nich jest doskonalym <udawaczem> i dziki nim , dzieki kazdemu z osobna przezywamy inaczej to co widzimy na ekranach. Nie wiem czy pamietacie taki film , hmm nie bylo go w filmografii lub nie zauwazylam , Ostatni smok lub jakos tak Ostatnie serce smoka. No tak czy inaczej tam byl taki smok <ostatni mowi mi subtelny zmysl obserwacji :)> do ktorego sworzenia wykorzystany byl wlasnie glos i mimika Sean'a C. Nawet gdybym tego nie wiedziala i tak wiedzialabym ze ten bajkowy przeciez smok to odzwierciedlenie tego znakomitego aktora. I teraz pytanie: czy gdyby smok stworzony zostal na podstawie glosu i mimiki twarzy Hopkinsa <no dobra zly przyklad:)> , ale De Niro wiedzielibyscie ze to on? bo ja nie. Moze po glosie. Z Hopkinsem tez bym sie zastanawiala jesli chodzi o miny. Bo o glos to pewnie nie. Ale dla mnie Sean Connery to mistrz jedyny w swoim rodzaju i nie mozna go porownywac ani rownac z innymi bo nie ma sobie rownych w tym co robi:) pozdrawiam.
Stary Sean to geniusz, na miarę wymienionych przez Ciebie. W pełni zasługuję na miejsce wśród nich.
Chociaż - Bondem najlepszym nie był. Rogerowi Moore ustępował.
Brando był z tego rzędu jednak usunął. On, Nicholson i Hoffman są ponad De Niro, Pacino, Hopkinsem, Newmanem, Redfordem i resztą wspaniałych aktorów...
Pzdr.